Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Marynarka wojenna jeszcze długo pływać będzie na zabytkach. MON utknął z przetargiem

332
Podziel się:

Choć kolejne okręty trafiają na żyletki, MON nadal nie ma pomysłu na zakup nowych jednostek. Program ich zakupu wart nawet 10 mld zł. utknął całkowicie. Po naszej publikacji na ten temat, resort zabiera głos w sprawie i częściowo potwierdza nasze przypuszczenia.

Najstarsze są podwodne Kobbeny. Norwegowie ich nie chcieli i oddali nam je za darmo, również dlatego że, złomowanie jest dość kosztowne.
Najstarsze są podwodne Kobbeny. Norwegowie ich nie chcieli i oddali nam je za darmo, również dlatego że, złomowanie jest dość kosztowne. (Tomasz przechlewski/Flickr.com (CC BY 2.0))

Choć kolejne okręty trafiają na żyletki, MON nadal nie ma pomysłu na zakup nowych jednostek. Program ich pozyskania wart nawet 10 mld zł utknął całkowicie. Po naszej publikacji na ten temat, resort zabiera głos w sprawie i częściowo potwierdza nasze przypuszczenia.

Wcześniej, bo pod koniec roku, banderę opuszczono na ORP Kondor. Tym samym nasi marynarze mają teraz do dyspozycji 38 (za chwilę 37) okrętów bojowych ze średnią wieku ponad 30 lat. Najstarsze są podwodne Kobbeny. Norwegowie ich nie chcieli i oddali nam je za darmo, również dlatego, że złomowanie jest dość kosztowne.

Zobacz także: Zakup okrętów podwodnych kluczowy dla modernizacji armii

Wszystkie cztery (jeden już wycofano, drugi jest wycofywany) mają ponad 50 lat. Tylko jeden okręt podwodny "Orzeł" - produkcji rosyjskiej - jest w miarę nowoczesny. Jednak i on jest od czterech lat remontowany.

Jednym słowem nie mamy żadnej siły na morzu, której ewentualny agresor mógłby się obawiać. Tymczasem, jak ciągle podkreślają eksperci wojskowi, przy potencjalnym przeciwniku, jak Rosja, to właśnie okręt podwodny jest bardzo cenny.

Okręty mieć musimy

Te nowoczesne, które planujemy kupić w ramach programu „Orka”, są trudne do zlokalizowania i nawet w małej liczbie stanowią, dzięki nowoczesnym pociskom, dużo większe zagrożenie niż wiele okrętów nawodnych, czy samolotów.

Wojskowi oczywiście świetnie zdają sobie z tego sprawę. Dlatego w Strategicznym Przeglądzie Obronnym, który wskazuje priorytety, również te modernizacyjne, dla naszego wojska, okręty podwodne są przewidziane jako niezbędne do zapewnienia Polsce obronności.

Rzecz jednak w tym, że ciągle nie wiadomo, kiedy zabytkowe zamienimy na nowoczesne. Z europejskiej trzeciej ligi w tym zakresie - mamy najstarsza marynarkę na kontynencie i w NATO - miał nas wyciągnąć program "Orka".

W jego ramach już od 2009 r. przewiduje się zakup trzech super nowoczesnych okrętów. Pierwsza nowa jednostka miała być przekazana Marynarce Wojennej już w 2017 r. Tak się jednak nie stało. Ponownie nadzieje w marynarskie serca wlał minister Macierewicz, który zapewniał, że w styczniu tego roku poznamy dostawcę.

Wśród potencjalnych producentów nowych polskich okrętów wymieniano szwedzkiego Saaba, niemiecką ThyssenKrupp i francuską stocznie DCNS. Rozmowy z tą trójką trwały kilka lat i wydawało się, że od końca negocjacji dzieli nas tylko rządowy podpis.

MON „nie odnosi się do spekulacji dziennikarskich”

Tak się jednak nie stało. Pytaliśmy MON (12 marca), na jakim etapie jest programu "Orka". Czy już wiadomo, w jakim trybie zostanie dokonany zakup nowych okrętów. Chcieliśmy również wyjaśnić, ile prawdy jest w doniesieniach medialnych, jakoby resort rozważał możliwość pozyskania od Rumuńskiej marynarki używanego okrętu podwodnego.

Jednostka ta jest dokładnie tej samej klasy co nasz „Orzeł” i przynajmniej na jakiś czas mogłaby zapewnić Marynarce jakiekolwiek zdolności operacyjne.

"Zgodnie z obowiązującymi przepisami, zamawiający może udzielić zamówienia, korzystając z szerokiego spektrum narzędzi, trybów pozyskania okrętów. Na obecnym etapie postępowania nie zdecydowano o ostatecznym wyborze trybu zakupu okrętów" - czytamy w komunikacie przesłanym nam przez resort obrony.

Oznacza to ni mniej ni więcej, że przetarg utknął w martwym punkcie. A kiedy okręty mogą do Polski przypłynąć, skoro jeszcze nie wybrano trybu zakupu? Nie ma na to pytanie żadnej odpowiedzi. Można tylko szacować czas od momentu podpisania umowy z dostawcą. W ocenie ekspertów z branży może to zająć od 7 do 10 lat.

MON w korespondencji podkreśliło również, że "nie odnosi się do spekulacji dziennikarskich", ale poinformowało nas, że resort "nie ma w planach pozyskania od Rumunii używanych okrętów podwodnych".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(332)
Stop_Ustawie_...
4 lata temu
Na sadzawkę wielkości Bałtyku nie potrzebujemy floty. No chyba, że marzy się nam jakaś kolonia zamorska to możę. A tak to posiadamy skandynawskie systemy rakietowy, które dobrze chronią nasze wybrzeże - baterie NSM
gość
4 lata temu
Najważniejsze że ojciec dyrektor i część 500 plus dostają kasę a wszech uczciwy PIS z SZEFEM NIKU dalej będą chulać za nasze pieniądze.
Rym
5 lata temu
MON czterech autobusów nie potrafi kupić a tu marzenia , armia Macierewicza niezwykle wyszkolona bo dwa razy w miesiącu rozjedzie ruskich z rozpędu rozwali Japnię a i Chinom przy okazji też się dostanie
Ja
5 lata temu
Nie mam złudzeń co do ekipy tzw dobrej zmiany.Armi zafundowali rizbebeszenie i dno modyfikacyjne na długie lata.Nawet jeśli przerżns wybory tostrsta jest nie do odrobienia względem dystansu jaki powstaje wobec naszych potencjalnych wrogów.Czasu już nie mamy.Rosjsnie wykorzystują każdy dzień pokoju ,modernizują ,szkolą, działają.Ciekawe jakim mianem określi historia obecnych włodarzy .
mario
6 lat temu
Przeciez mamy juz Stocznie Wojenna narodzoną z 2-ch bankrutow SMW i Nauty niedlugo bedziemy posiadac lotniskowce i podwodne kajaki z kompletów Lego
...
Następna strona