Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Hubert Orzechowski
Hubert Orzechowski
|

Chcesz pracować "tylko" 8 godzin? Jesteś roszczeniowy. Czyli kapitalizm nad Wisłą jak disco polo [FELIETON]

154
Podziel się:

Często słyszymy w Polsce narzekania, że młodzi są roszczeniowi. Ale jeszcze chyba nikt nie rozwinął tej myśli tak urzekająco szczerze jak pani prezes Fundacji Iskierka.

Jolanta Czernicka-Siwecka uważa, że obecny system edukacji kształci narcyzów i że to jej pokolenie jest nauczone ciężkiej pracy.
Jolanta Czernicka-Siwecka uważa, że obecny system edukacji kształci narcyzów i że to jej pokolenie jest nauczone ciężkiej pracy. (Bartosz Krupa)

- Młodzi są roszczeniowi. Chcą pracować 8 godzin, a później mieć czas dla siebie – obwieszcza już w leadzie artykułu na portalu pulshr.pl, będącego relacją z debaty podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, Jolanta Czernicka-Siwecka. To zdanie obiegło polskie media społecznościowe. I całe szczęście dla pani Czernickiej-Siweckiej, że tylko ono, bo dalej twórczo rozwija swoją myśl.

Twierdzi bowiem, że obecny system edukacji kształci narcyzów, a jej pokolenie z kolei jest „nauczone ciężkiej pracy, którą uważa za standard”.

W tych kilku zdaniach zamyka się sens tego, co pokolenie budujących kapitalizm w Polsce uważa za jego esencję: jest to praca na akord, bez pytania o jej sens z pracodawcą jako panem i władcą. Takie podejście ma w Polsce wielowiekową tradycję. Już w 1520 r. Sejm uchwalił, że każdy chłop musi przepracować bez prawa do zapłaty w folwarku pana co najmniej jeden dzień w tygodniu. Mam wrażenie, że gdyby podobne prawo uchwalono w Polsce dzisiaj, to większość mediów i liderów opinii takich jak prezes Czernicka-Siwecka przyklasnęłaby temu pomysłowi jako doskonałej i śmiałej (czytaj: szerzej nieznanej na Zachodzie) metodzie zwiększenia konkurencyjności naszej gospodarki.

Zobacz także: Sami pracownicy z Ukrainy nie wypełnią wakatów w polskiej gospodarce

Pseudonaukowy bełkot

Żarty jednak na bok. Wypowiedź Czernickiej-Siweckiej jest zła nie tylko na tym poziomie. Przede wszystkim to coś, co w dyskusjach internetowych nazywa się „anekdatą”. To połączenie słów anegdota i data. Ten drugi jednak nie jest tu użyty w jego polskim znaczeniu, a w angielskim, tj. oznacza dane. Anekdata występuje wtedy, kiedy jeden z dyskutantów w ramach argumentacji przywołuje historię ze swojego życia bądź opowieści znajomego jako hiperboli, która ma opisywać nie tylko jego doświadczenia, ale sprawdzać się w skali globalnej.

Anekdatą jest np. stwierdzenie, że „wszyscy taksówkarze to oszuści, bo mnie już dwóch oszukało na kursie”. Czyli jakiś tam element prawdy jest, ale odnosi się tylko do mikroskopijnego, subiektywnego wycinka rzeczywistości. Innymi słowy, często jest to po prostu zwykły trolling.

Nie wiem, czy twierdzenia Czernickiej-Siweckiej są oparte na solidnych badaniach naukowych bądź raportach. Mam prawo sądzić jednak, że nie, bo żaden szanujący się ekonomista czy specjalista od rynku pracy nie nazwałby osób, które chcą pracować „tylko” osiem godzin jako roszczeniowych. Z całą pewnością jest to więc tylko i wyłącznie prywatna opinia pani prezes.

Produktywność, głupcze!

Czy jednak naprawdę dobry i ambitny pracownik to taki, który w pracy stara się spędzać możliwie dużo czasu? Nie, gdyż o wiele ważniejsza jest nasza produktywność. Już dawno udowodniono bowiem, że im ktoś dłużej pracuje, tym gorszym jest pracownikiem.

Nie da się bowiem efektywnie spędzić nawet tych pogardzanych przez panią prezes ośmiu godzin. Średnio „tracimy” w pracy 30-60 min. A im więcej czasu spędzamy w miejscu pracy, tym więcej jest godzin z pustym przebiegiem.

Na Zachodzie wiedzą to co najmniej od I wojny światowej. Brytyjczycy martwili się wtedy o wydajność swoich fabryk broni i amunicji. Obu potrzebowano oczywiście w potężnych ilościach i to „na wczoraj”. Posłużono się więc metodą, która sto lat później cieszy się estymą nad Wisłą, to jest zwiększono liczbę godzin pracy. Efekty zadowalające nie były, więc problemowi przyjrzano się bliżej. I okazało się, że robotnik, który w fabryce spędza 70 godzin wytwarza tyle samo dóbr, co jego kolega, który pracuje 56 godzin. A obydwaj przegrywają w tym względzie z trzecim, który siedzi w pracy 48 godzin i do tego może liczyć na jeden dzień wolny, tj. niedzielę.

Jak jest więc z wydajnością w Polsce? Dość powiedzieć, że w 1993 r., a więc kiedy to „nauczone ciężkiej pracy” pokolenie pani Czernickiej-Sawickiej spędzało w miejscu pracy całe dnie, to wynosiła ona 12,2 (w dolarach wg. parytetu siły nabywczej w cenach stałych z 2010 r., dane za OECD). Natomiast w 2016 r. wynosiła już 29,1 dolarów.

Oznacza to, że może prezes fundacji Iskierka i ludzie jej podobni rzeczywiście spędzali w pracy całe dnie, ale co z tego, skoro koniec końców... dużo mniej w niej robili?

Można nawet zrozumieć osoby takie jak pani Czernicka-Sawicka. To reakcja obronna ludzi, którzy budowali w Polsce nowy ustrój. A lista ich porażek jest bardzo długa. Po trzydziestu latach transformacji mamy wzrost nastrojów radykalnych, powszechną niepewność, niestabilny rynek pracy, biedę, a przede wszystkim nie mamy kilku milionów Polaków, którzy przy pierwszej lepszej okazji, jaką dało otwarcie granic po wejściu do Unii Europejskiej, dało z naszej „zielonej wyspy” dyla.

Trudno rozliczać się z własnych błędów. Najlepiej więc projektować ją na innych. Winni w tym przypadku są młodzi, którzy nie chcą zarzynać się dla swojego pracodawcy, bo widzą, że to bez sensu, a życie jest jedno i nie warto go poświęcać tylko na siedzenie (bo przecież nie pracę – o tym już mówiliśmy) w biurze.

Inna sprawa, że polska droga do „zachodnich standardów” wygląda na razie tak, że ochoczo bierzemy z nich to, co najgorsze, a z trudem przychodzi nam wprowadzanie rozwiązań najlepszych. W wypadku wypowiedzi Czernickiej-Sawickiej chodzi zapewne o kult ciężkiej pracy. Jego twórcze rozwinięcie w Polsce to zatem praca ponad siły i jednocześnie minimalne zobowiązania ze strony pracodawcy w zamian.

Polska imitacja Zachodu nie zawsze musi kończyć się takim potworkiem, ale często tak się dzieje. Weźmy disco polo, to jest muzykę, która przynajmniej teoretycznie czerpie z tradycji kultury dyskotekowej. Tylko że rezultaty są opłakane. Tak samo wygląda polska debata na temat ekonomii i rynku pracy. Czyli bardzo prymitywnie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

rynek pracy
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(154)
Arek
5 lata temu
Na poczcie jest 9, trzeba przyjść wcześniej i przygotować stanowisko, a po pracy zrobić rozliczenie, też pół godziny więcej.
brawo wy
5 lata temu
zapierniczaj jak niewolnik, jak ludzie na polskim lotnisku bijacym rekordy finansowe. Decydentom dostatnie zycie a nam najnizsza krajowa na zlecenie ...i kto wiecej ponad 200godzin na zmiany :( I jako niewolnik do konca zycia, bo z tego prawie nie da sie wyrwac. Brawo wy! W koncu ktos sie buntuje.
Ryszard
6 lat temu
Czytam i myślę że praca to według autora 8h do dyspozycji szefa.Jak da robotę to pracuję,jak nie da to jego problem.Tak może jest w administracji,służbach mundurowych.Jest to niestety przywilej pewnej kasty która występuje na całym świecie.Jest to kasta średnio wykształcona korzystająca z koneksji ,znajomości uprzywilejowana. Gorzej jest w biznesie Tam trzeba myśleć 24h/dobę jak zarobić na pracownika. Jak znaleść pieniądze na lokal.materiał,płacę.Jak już Ci się uda coś wyprodukować to czy to sprzedaże Jak sprzedaż to czy na tym zarobisz czy dopłacisz do interesu.Jak już to załatwiłeś i masz zarobek,to czy w następnym miesiącu się sukces powtórzy.Można mnożyć problemy w nieskończoność.Autor należy do tej kasty uprzywilejowanej gdze jego zmartwieniem jest to czy zrobi co mu kazano za 9 godzin czy jeszcze będzie miał czas skoczyć na piwo czy na dziewczynki?Niestety Polacy to naród niewolników Na zbudowanie kapitału potrzebują 1 000 lat Co niektórym uda się ukraść kapitał. Ale dzieci i tak to rozpuszcza.Zadaj pytanie znajomym co by zrobili z pieniędzmi jak by wygrali w totolotka 99%wydało by wszystko na uciechy i zabawę Nikt by nie kupił zakładu pracy.kupił dobra do dalszego zarobku
Krzysztof
6 lat temu
Patrząc na dzisiejsze daniny to pracujemy więcej niż jeden dzień za darmo dla Pana-państwa
EWELINKA
6 lat temu
Mam 60 lat i moje pokolenie nie przyznaje się,że zabiera robotę do domu.Brawo młodzi pracujecie tylko tyle za ile wam płacą i pokazujcie,że się nie wyrabiacie, niech pracodawca główkuje i przyjmie więcej pracowników.A wy idźcie do domu do rodziny, na randki,bawić się.Macie prawo odpocząć.Dalej uważam,że branie roboty do domu to wina pracodawcy, który nie umie zarządzać zasobami ludzkimi!!!! Ja się nie odzywam bo emerytura blisko i boję się mniejszej płacy młodzi górą!
...
Następna strona