W maju było niby tyle samo dni bez handlu co w kwietniu. Ale dopiero w piątym miesiącu roku nowe przepisy objawiły się z całą siłą. Tempo naszych zakupów spadło tak, że z europejskiego podium spadamy pod koniec pierwszej dziesiątki państw.
Eurostat podał najnowsze zestawienie danych odnośnie sprzedaży detalicznej w Europie. 5,6 proc. rok do roku polskiego wzrostu w maju wygląda może imponująco w porównaniu ze strefą euro (+1,4 proc.), ale już nie z krajami naszego regionu.
Okazuje się, że lepsze od nas jest pięć państw z Węgrami i Rumunią na czele. Dane nie uwzględniają przy tym najnowszych informacji z trzech krajów: Turcji, Chorwacji i Cypru. Przynajmniej Turcja powinna nas jeszcze wyprzedzić - regularnie robi to od grudnia, więc czemu nie teraz?
Wychodzi na to, że jesteśmy na siódmym, a może i dziewiątym miejscu w Europie pod względem przyrostu sprzedaży detalicznej. To najgorszy wynik od stycznia, gdy zajęliśmy 12. miejsce.
Tempo wyraźnie osłabło, mimo że wcale nie słabł spadek bezrobocia (6,1 proc. w maju) i wynagrodzeń(+7 proc. rdr w maju). Nie zaczęliśmy też oszczędzać. Wychodzi na to, że coś przeszkodziło nam w zakupach, a tym czymś najwyraźniej jest zakaz handlu w niedziele i święta.
W maju było aż pięć takich dni, tyle samo co w kwietniu. Stąd w zakupach wyprzedza nas więcej krajów. A to może przełożyć się na słabszy wzrost gospodarczy. Czerwiec pod tym względem powinien być dla właścicieli sklepów łaskawszy - tylko dwa dni z zamkniętymi podwojami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl