Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Absurd darmowej edukacji. Szkoły nie mogą żądać pieniędzy od rodziców, ale robią to, bo kary na nich nie ma

200
Podziel się:

W szkołach korzystających z dotacji na zakup ćwiczeń, nauczyciele nie mogą kazać rodzicom kupować dodatkowych. Nie mogą, ale robią to, bo nic im za to nie grozi. Rodzice postawienie przed wyborem: ćwiczenia, albo jedynka dla dziecka, nie mają wyboru. Płacą - choć to niezgodne z prawem.

Podręczniki lub ćwiczenia powinna zapewnić szkoła w ramach otrzymywanych dotacji celowych - przekonuje MEN.
Podręczniki lub ćwiczenia powinna zapewnić szkoła w ramach otrzymywanych dotacji celowych - przekonuje MEN. (Darek Delmanowicz)

W szkołach korzystających z dotacji na zakup ćwiczeń, nauczyciele nie mogą kazać rodzicom kupować dodatkowych. Nie mogą, ale robią to, bo nic im za to nie grozi. Rodzice postawienie przed wyborem: ćwiczenia albo jedynka dla dziecka, nie mają wyboru. Płacą - choć to niezgodne z prawem.

"W Szkole Podstawowej nr 32 im. Małego Powstańca w Warszawie rodzice również zostali zobowiązani do zakupu ćwiczeń z biologii. To już chyba norma" - napisała do money.pl Dyzia.

Zobacz także: "Dzieci pracują ciężej niż dorośli". Mocne słowa o reformie edukacji

"Darmowe ćwiczenia w szkołach to fikcja. Niby część ćwiczeń dzieci dostały, ale na te od muzyki - 3,5 zł i biologii - 6,18 zł, nie starczyło pieniędzy i trzeba je było kupić. Nigdy nie było takiej sytuacji, a od tego roku widzę że to się zmienia. Nie rozumiem, jednego w poprzednim roku dzieci miały wszystkie ćwiczenia za darmo, a w tym nie wystarczyło pieniędzy? To jakiś żart" - przekonuje Monika.

”Córka chodzi do klasy 5 w Szkole Podstawowej nr 10 im Janusza Korczaka w Tarnobrzegu. Nie mieliśmy jeszcze wywiadówek, ale córka na ten tydzień ma przynieść na muzykę 10 zł i na geografię 6,20 zł na ćwiczenia” - pisze kolejny rodzic ze szkoły, która otrzymuję dotację, ale nie waha się przed zaglądaniem do kieszeni rodziców swoich wychowanków.

Dotacje małe, a potrzeby ogromne

Tymczasem jak już pisaliśmy w money.pl, nie jest to legalne działanie. Nauczyciel ma bowiem prawo zdecydować o prowadzeniu zajęć z zastosowaniem podręczników lub materiałów ćwiczeniowych lub bez nich. Jeżeli jednak nauczyciel zdecydował o realizacji zajęć z zastosowaniem danych podręczników lub ćwiczeń, to nie może wymagać od rodziców ich zakupu. Podręczniki lub ćwiczenia powinna zapewnić szkoła w ramach otrzymywanych dotacji celowych.

Problem w tym, że nie są to wystarczające środki. W ramach dotacji szkoły dostają 25 zł na ćwiczenia dla jednego ucznia. Te zamawiane w jej ramach kosztują 6,18 zł. Oznacza to, że pieniędzy wystarcza na zakup maksymalnie czterech zeszytów ćwiczeń (do czterech przedmiotów). Jeśli potrzebny jest piąty zeszyt, nawet gdy wymaga tego program, pieniędzy już na to nie ma.

Wtedy pojawiają się prośby na zebraniach z rodzicami albo bezpośrednio na lekcjach, często wzmacniane informacją, że za niekupienie ćwiczeń grozi jedynka z danego przedmiotu. Zapytaliśmy w MEN, co powinni zrobić rodzice, którzy zostali postawieni przed takim wyborem i czy mogą na takie nielegalne żądania gdzieś się oficjalnie poskarżyć.

W odpowiedzi resort, raz jeszcze przypomniał, że "zapewnienie książek i ćwiczeń uczniom do obowiązkowych zajęć edukacyjnych to zadanie szkoły i organu prowadzącego szkołę, a nie rodziców". Stąd też dofinansowania, które zapewnia samorząd, choć technicznie rzecz biorąc, pochodzą one z dotacji celowej z budżetu państwa.

"Nauczyciel nie ma prawa żądać od rodzica, by kupił książkę czy ćwiczenia do tych zajęć i za nie zapłacił. Takie sytuacje są niedopuszczalne. Każdy taki przypadek rodzice powinni zgłaszać do właściwego kuratora oświaty"- czytamy w korespondencji przesłanej nam przez Annę Ostrowską, rzeczniczkę prasową MEN.

"Najlepiej porozmawiać z dyrektorem"

Nie dostajemy jednak odpowiedzi co dzieje się albo dziać się powinno dalej z takim zgłoszeniem. Szkoła dostanie reprymendę? Rodzic zwrot kosztów? Jakie są konsekwencje dla szkół, w których rodzice słyszą żądania zakupu ćwiczeń.

Mimo wszystko próbujemy zatem iść drogą wskazana przez MEN i dzwonimy do kuratorium we Wrocławiu, opisując problem. Okazuje się, że to nie jest jednak właściwy trop. Po kilku sugestiach i przełączeniach między różnymi wydziałami, w tym i księgowością, słyszymy w słuchawce, że jednak najlepiej będzie zadzwonić do departamentu edukacji urzędu miejskiego.

Tam po krótkiej wędrówce po łączach trafiamy ostatecznie do wydziału finansów oświatowych. Tutaj dowiadujemy się, że rodzic najpierw powinien porozmawiać z dyrektorem konkretnej szkoły. Dopiero kiedy z takiej rozmowy nic nie wyniknie, wydział finansów zajmie się sprawą.

Nie usłyszeliśmy jednak, jakie są ewentualne konsekwencje dla szkoły, która przecież łamie prawo.

Można oczywiście powiedzieć, że ćwiczenia te nie kosztują zbyt dużo i problemu nie ma. Jak się jednak wydaje problem jest całkiem podstawowy - chodzi o zasady i przestrzeganie prawa.

Skoro są dotacje i zakup ćwiczeń jest po stronie szkoły, to nie można tego przerzucać na rodziców. Jeżeli jednak dotacje są niewystarczające, to należy je zwiększyć, albo przestać głosić dobre nowiny o darmowych ćwiczeniach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

edukacja
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(200)
aga
4 lata temu
pomysł z darmowymi podręcznikami był ok, ale ćwiczenia odkąd są za darmo to o połowę cieńsze a teraz od kiedy w naszej szkole wcale nie ma to nauczyciele zachęceni brakiem ćwiczeń przestali zadawać pracę domową przestali robić kartkówki, a rodzice tych zdolnych dzieci przenoszą swoje pociechy do prywatnej szkoły i muszą potem budzić o 5 rano, (mieszkam na wiosce), chociaż szkolą państwowa ogromna obok. ta reforma jednak nie do końca się chyba udała. mam córkę w siódmej klasie i ta sytuacja jest naprawdę dla mnie zmartwieniem.
aga
4 lata temu
u nas w szkole jest jeszcze gorzej, ćwiczeń nie ma wcale nawet jednych, do żadnego przedmiotu, w tym do przedmiotów egzaminacyjnych: polskiego, matematyki i angielskiego. Nauczyciele nie mają ćwiczeń więc nie zadają prac domowych i mają gdzieś, dla nich mniej pracy,. Rodzice dzieci które idą do szkół branżowych zachwyceni. A ci których pociechy idą do liceów załamani, testy diagnozujące wypadają na 2 i 3 . ostatnią deską ratunku są korepetycje ja sama wydaję na angielski 60zł/h tj.480zł. miesięcznie. nie wiemy co robić. Egzamin ósmoklasisty to będzie masakra.Więc ja pytam, gdzie moje 25 zł na ćwiczenia chociaż do jednego przedmiotu aga
Mama
5 lata temu
To żenada dziś 2 ćwiczenia w przyszłym roku cały komplet! A to ze musimy z naszych własnych pieniędzy kupić papier toaletowy mydło i papier ksero bo oczywiście tez nie ma ma to pieniędzy to już nikt nie widzi!
jajaj
6 lat temu
Zenujące są tu dwie rzeczy. 1. Dziennikarze robiący z igły widły. Piszecie, że szkoły łamia prawo? Napiszcie wyraźnie, że MEN przyznał za małą dotację. 2. Rodzice robiący aferę o kilkanaście złotych na edukację ich własnych dzieci. Wstydźcie się. Nie rozumiecie, że szkoły nie mają kasy i alternatywą jest to, że wasze dzieci nie będą miały tych ćwiczeń, bo nauczyciel nie kupi ich z włąsnej kieszeni. Nie będą miały, czyli będą miej umiały. Naprawdę nie dociera to do was przeciwko czemu protestujeci?
Alina
6 lat temu
Do patologii 500+ nie dotarło,że 500 zł które dostają to nie jest na piwo, czy tankowanie samochodu ale na dziecko. Na rozpoczęcie roku każdy dostał 300 zł i już krzywda jak z tego trzeba wydać 6,20zł. Po prostu patologia
...
Następna strona