Trwa ładowanie...

Polska stawia na umierającą technologię. CNG w "osobówkach" to ślepy zaułek

W najbliższych latach na polskich drogach ekspresowych i autostradach może powstać 85 stacji tankowania CNG. Kłopot w tym, że z tej infrastruktury nie będzie miał kto korzystać. Pieniądze zostaną wyrzucone w błoto.

Polska stawia na umierającą technologię. CNG w "osobówkach" to ślepy zaułekŹródło: PAP, fot: PAP/CTK/Martin Sterba
d1waxcf
d1waxcf

Miłe początki

Ustawa o biopaliwach wprowadziła możliwość tworzenia przez samorządy stref ograniczonej dostępności, do których wjechać mogliby tylko użytkownicy samochodów elektrycznych, wodorowych i zasilanych CNG. Dopuszczenie dwóch pierwszych w rejony, które mają być objęte szczególną ochroną powietrza, nie budzi żadnych kontrowersji. A co z CNG?

Jak się okazuje, tu również nie powinniśmy rozdzierać szat. Jak wynika z badań przeprowadzonych w Instytucie Transportu Samochodowego, pojazdom zasilanym sprężonym gazem ziemnym nie można wiele zarzucić. Badania wykonane na silniku przeznaczonym do napędu autobusów wykazały, że rzeczywista emisja CO określona w g/kWh wyniosła 0,12 przy normie Euro 6 wynoszącej 4,00. Dla wysoce szkodliwych dla człowieka związków NOx uzyskano emisję wynoszącą 0,36 przy normie wynoszącej 0,40. W przypadku tworzących smog pyłów PM było to 0,007 g/Wh przy normie wynoszącej 0,01.

Nie miniemy się więc z prawdą, nazywając CNG napędem ekologicznym. W świetle takich danych nie może dziwić dopuszczenie tego typu pojazdów do stref ograniczonej emisji. Tym bardziej, że w wielu miastach z CNG korzystają autobusy czy pojazdy służb komunalnych. Problem w tym, że teraz pieniądze mogą popłynąć szerokim strumieniem na budowę infrastruktury, z której nie będzie miał kto korzystać.

MOP-y na nowo

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad opublikowała plan lokalizacji ogólnodostępnych stacji ładowania, stacji gazu ziemnego oraz punktów tankowania wodoru w Miejscach Obsługi Podróżnych. Chodzi o zatoki z parkingami i infrastrukturą, które budowane są w przebiegu autostrad i dróg ekspresowych.

d1waxcf

We wszystkich konsultowanych miejscach, a było ich 201, plany zakładają powstanie ogólnodostępnych stacji ładowania samochodów elektrycznych. Zarządzający MOP-ami są zainteresowani posadowieniem 6 stacji ładowania wodoru. Aż w 85 miejscach mogą zaś powstać stacje CNG. Tylko czy to w ogóle potrzebne?

Margines z nikłymi perspektywami

W pierwszej kolejności ustalmy, ile tak naprawdę jest w Polsce samochód zasilanych CNG. Jak wynika z nowego raportu Najwyższej Izby Kontroli, w latach 2000-2016 zarejestrowano w Polsce niespełna 9,2 tys. pojazdów napędzanych CNG, LNG, energią elektryczną lub wodorem. Ile jest jednak tylko tych, które korzystają ze sprężonego gazu ziemnego? Na ten temat brakuje najświeższych danych.

Z danych Polskiego Związku Przemysłu Samochodowego wynika, że na koniec roku 2015 w Polsce zarejestrowanych było 5350 samochodów osobowych zasilanych CNG. Dane w Centralnej Ewidencji Pojazdów zawierają jednak sporo tak zwanych "martwych dusz", czyli danych pojazdów, które już od dawna nie są eksploatowane, a nie zostały wyrejestrowane. Jeśli pod uwagę weźmiemy tylko te wpisy CEP-u, które były choć raz aktualizowane w ciągu pięciu lat poprzedzających zebranie danych, to okaże się, że na koniec 2015 r. w użyciu mogło być zaledwie 2746 pojazdów osobowych zasilanych CNG. Doliczmy do tego lekkie samochody ciężarowe. Według danych PZPM na koniec 2017 r. było ich 1,6 tys.

W efekcie otrzymujemy więc około 4,3 tys. pojazdów, które - przynajmniej teoretycznie - mogłyby skorzystać ze stacji CNG zlokalizowanych przy autostradach i drogach ekspresowych. Do tej grupy nie sposób przecież zaliczyć miejskich autobusów czy śmieciarek. Oznacza to, że gdyby rzeczywiście powstało 85 stacji CNG na MOP-ach, średnio na jedną przypadałoby 50 zarejestrowanych w Polsce samochodów jeżdżących na to paliwo, które mogłyby się tam pojawić. W przypadku oleju napędowego i benzyny na jedną działającą w kraju stację paliw przypada 4,4 tys. pojazdów.

d1waxcf

Co więcej, przyszłość CNG nie rysuje się w jasnych barwach. Obecnie na polskim rynku dostępne są tylko trzy modele, które można kupić z fabryczną instalacją CNG. Są to Fiat Ducato, Opel Astra oraz Volkswagen Caddy. Samą instalację niełatwo również zamontować w już jeżdżącym samochodzie. Po fali entuzjazmu, która pojawiła się na rynku mniej więcej przed dziesięciu laty, przyszedł czas na realizm. Wiele renomowanych firm zajmujących się instalacjami usunęło ze swojej oferty CNG.

Wszystko wskazuje na to, że liczba aut osobowych napędzanych sprężonym gazem ziemnym będzie raczej spadać. Tak sądzić każe nam struktura wiekowa aut z CNG. Według danych na koniec roku 2015 - po usunięciu "martwych dusz" - w Polsce zarejestrowanych było 1096 "osobówek" na CNG liczących sobie od 11 do 20 lat, 1168 pojazdów mających od 5 do 10 lat i tylko 200, które liczyły sobie do czterech lat. Liczby pokazują, że Polacy po prostu nie chcą samochodów, które posiadają dodatkową instalację i butlę. Spośród nowych aut zarejestrowanych w 2017 r. hybrydy stanowiły 3,5 proc., a pojazdy z CNG lub LPG tylko 2,1 proc. I to mimo ogromnej dostępności stacji LPG i wciąż wysokiej opłacalności korzystania z tego paliwa.

CNG to technologia, która może pomóc przedsiębiorstwom transportu miejskiego i służbom komunalnym na spełnienie ekologicznych oczekiwań bez ponoszenia horrendalnych wydatków na wciąż drogie specjalistyczne pojazdy elektryczne. Budowanie sieci stacji sprężonego gazu na MOP-ach jest jednak inwestycją daleko oderwaną od rzeczywistości. W przypadku infrastruktury dla aut osobowych większy sens ma tworzenie stacji ładowania, z których będą mogły skorzystać nie tylko auta czysto elektryczne, ale też hybrydy plug-in.

d1waxcf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1waxcf
Więcej tematów