Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kryzys rynku budowlanego. Budowa dróg mocno zagrożona

87
Podziel się:

Problemy z Astaldi, dotyczące budowy sieci klejowej, wywołały strach przed niezrealizowaniem inwestycji drogowych. Ten strach zaczyna się potwierdzać. Wykonawca autostrady A1 właśnie wycofał się z kontraktu. Dróg w Polsce rozkopanych jest mnóstwo, ale czy uda się nimi pojechać?

Trudna sytuacja branży budowlanej może położyć się cieniem na inwestycjach drogowych
Trudna sytuacja branży budowlanej może położyć się cieniem na inwestycjach drogowych (PAP/Maciej Kulczyński)

Problemy z Astaldi, dotyczące budowy sieci kolejowej, wywołały strach przed niezrealizowaniem inwestycji drogowych. Ten strach zaczyna się potwierdzać. Wykonawca autostrady A1 właśnie wycofał się z kontraktu. Dróg w Polsce rozkopanych jest mnóstwo, ale czy uda się nimi pojechać?

Tylko do końca tego roku miało powstać 200 km nowych dróg szybkiego ruchu, ale inwestycje łapią spore opóźnienia. Generalni wykonawcy mają problem z opłacaniem podwykonawców. Drożeją materiały budowlane, rosną płace. A tych ostatnich zaczyna brakować. To wydłuża realizację projektów.

Właśnie przez problemy, z jakimi mierzy się właśnie sektor budowlany, konsorcjum Mirbud oraz jego spółki zależnej PBDiM Kobylarnia podjęło decyzję o nieprzystępowaniu do zawarcia umowy na projekt i budowę autostrady A1 na 24-kilometrowym odcinku Bełchatów–Kamieńsk.

Jak czytamy w komunikacie spółki, taką decyzję podjęto m.in. ze względu na "ponadprzeciętny wzrost cen usług podwykonawców i materiałów".

Ogromne problemy ma już włoska spółka Astaldi, która ostatnio uciekła z dwóch placów budowy sieci kolejowej w Polsce. A jej podwykonawcy pozostali nierozliczeni, wypłacenie zaległości wzięło na siebie PKP PLK. Jednak weryfikacja wniosków oraz wykonanych prac będzie trwała długimi miesiącami. Co rozgniewało najbardziej zainteresowanych.

Podwykonawcy protestują, w czwartek wyszli na ulice, blokując inwestycje realizowane przez Astaldi, tj. rozbudowę warszawskiego metra oraz budowy dróg krajowych nr 17 i 19. Włoska spółka jest też odpowiedzialna za budowę tras S7 (Zakopianka) i S2 (Południowa Obwodnica Warszawy). W tych przypadkach Astaldi odpowiada za budowę tuneli.

Co prawda GDDKiA zapewnia, że na rozgrzebanych przez Astaldi budowach nie ma opóźnień, ani w pracach, ani w płacach. Jak podkreśla w rozmowie z money.pl rzecznik GDDKiA Jan Krynicki, nie zagraża to trwającym inwestycjom drogowym.

- Wykonawca rozpoczął procedurę zabezpieczenia swoich środków. Na razie nie widać zagrożenia dla tych inwestycji, nie ma też większych problemów przy rozliczaniu się z podwykonawcami. Sprawę monitorujemy na bieżąco – mówił nam Krynicki.

Jednak wycofanie się Mirbudu z budowy autostrady A1 rodzi pytania o los inwestycji jeszcze nierozstrzygniętych lub przed wejściem firm na plac budowy. Wiele dróg czeka na rozstrzygnięcie przetargów, a firmy budowlane już niechętnie do nich przystępują. Obawiają się o to, że nie uda się dotrzymać terminów, a materiały i koszt zatrudnienia będą wyższe niż zapłata od zleceniodawcy.

Problem w tym, że właśnie materiały i płace dla robotników rosną stale, a od podpisania umów do ich realizacji mijają miesiące, a nawet lata. Stąd obawy spółek, że inwestycje nie będą rentowne.

W rozmowie z money.pl potwierdza to Jan Styliński z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

- Okres między złożeniem oferty a zawarciem umowy w wielu przypadkach sięga roku. To bardzo długo, biorąc pod uwagę okoliczności na rynku - stwierdził Styliński. Jak dodał, istnieje spore ryzyko, że wielu dróg nie uda się zrealizować w terminach pierwotnie zakładanych przez inwestorów.

Obawy podziela prezes Budimeksu Dariusz Blocher.

- Boję się, że na koniec tego roku branża budowlana będzie pod wodą. To spowoduje olbrzymie problemy z płatnościami, płynnością czy rentownością. A do tego dokłada się duże wyzwanie z brakiem pracowników – mówił w rozmowie z money.pl Dariusz Blocher, prezes zarządu Budimex.

- Część firm będzie rezygnowało z kontraktów, a część będzie z nich usuwana – dodał.

Ponadto firmy niechętnie przystępują do przetargów ze względu na treść umów. Przykładem są tu samorządy i drogi lokalne. Firmy wiedzą, że w obecnej sytuacji trudno dotrzymać terminów, a gdy za ich niedotrzymanie grożą im wielomilionowe kary – nawet nie startują w konkursach.

To powoduje kolejny problem, że do przetargów mogą stawać firmy nieprzygotowane do tak wielkich realizacji, a będą wybierane, bo nie będzie alternatywy. W myśl zasady „jakoś to będzie” drogowych inwestycji zrealizować się nie da. Siermiężne plany rządu może zatem pokrzyżować nie brak gotówki, a brak firm i ludzi do pracy, którzy mogliby te inwestycje poprowadzić od początku do końca.

Zobacz także: Zobacz też: Firmy uciekają z placów budowy nowych dróg

Budujemy drogi

Program Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-23 (z perspektywą do 2025r.) zakłada powstanie 3900 km nowych autostrad i dróg ekspresowych. Obwodnic powstać ma 57. Na inwestycje drogowe wydanych zostanie ok. 93 mld zł ze środków krajowych i unijnych.

Tylko do końca tego planowano oddać 200 km nowych dróg szybkiego ruchu. Jednak narastające problemy w sektorze budowlanym gaszą optymizm. Pojawiają się pierwsze opóźnienia.

Na liście priorytetów rządowego programu są:

Autostrady:

  • A1 na odcinku Pyrzowice – Częstochowa,
    • A2 na odcinku Warszawa - Mińsk Mazowiecki.

Drogi ekspresowe:

  • S3 na odcinku Sulechów – Bolków,
    • S5 na odcinku Wrocław - Poznań - Bydgoszcz - Nowe Marzy (A1),
    • S6 na odcinku Goleniów - Gdańsk,
    • S7 na odcinku Gdańsk - Płońsk oraz Warszawa - granica z woj. małopolskim,
    • S2 - Południowa Obwodnica Warszawy.
    • S8 na odcinku Wrocław - Łódź - Warszawa - Białystok,
    • S17 na odcinku Warszawa - Lublin,
    • S19 na odcinku Lublin - Rzeszów,
    • S51 na odcinku Olsztynek – Olsztyn
    • S61 na odcinku Ostrów Mazowiecka - granica państwa w Budzisku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(87)
dree
5 lata temu
Po prostu biedne kraje każą za to że są biedne. Wypisać się z tego porozumienia klimatycznego i robić po swojemu. Za koszty opłat z kilku lat można by postawić elektrownie jądrową lub elektrownie wodne ale tu zaraz problem z ekoterrorystami, że zaleją parę drzewek i kilka lisów sobie kitkę zmoczy.
dree
5 lata temu
Po prostu biedne kraje każą za to że są biedne. Wypisać się z tego porozumienia klimatycznego i robić po swojemu. Za koszty opłat z kilku lat można by postawić elektrownie jądrową lub elektrownie wodne ale tu zaraz problem z ekoterrorystami, że zaleją parę drzewek i kilka lisów sobie kitkę zmoczy.
chester
5 lata temu
Dlatego że jesteśmy zbyt biednym krajem żeby być ekoświrami, Cała zachodnia Europa już się rozbudowała i nie mają teraz takich inwestycji ingerujących w środowisko jak u Nas. My pod względem produkcji energii jesteśmy 30 lat do tyłu a teraz chcą żebyśmy te 30 lat nadrobili w 3 lata. Niewiem czy wiecie ale roczne zużycie węgla brunatnego w Niemczech jest na poziomie 170 mln ton a u Nas 60 mln. Teraz kraje starej unii chcą dobić nową watahę.
DCV
5 lata temu
DROGI ROZPOCZĘLI BUDOWAĆ POPRZEDNICY KRZYWOUSTY I JEGO BANDA ROZBIJA NASZE SAMOCHODY OTWIERA DROGI KTÓRE NIE ONI ROZPOCZYNALI.
kot
5 lata temu
co z odcinkiem Mława -Płonsk
...
Następna strona