Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Hubert Orzechowski
Hubert Orzechowski
|

"Żeby chociaż jedne Święta mógł spędzić z synem". Problemy mundurowych

584
Podziel się:

Nie wszyscy mundurowi są zadowoleni z porozumienia z rządem, ale milczą. Takich oporów nie mają ich małżonki. - Nadal będziemy niewolnikami płynnego grafiku, a nasi mężowie braków kadrowych i kolesiostwa - mówią.

Ciągłe zmiany w grafiku, Święta poza domem, mobbing przez przełożonych - te bolączki zostaną z mundurowymi
Ciągłe zmiany w grafiku, Święta poza domem, mobbing przez przełożonych - te bolączki zostaną z mundurowymi (Wojciech Stróżyk/REPORTER)

Są trzy. Dwie żony policjantów, jedna małżonka funkcjonariusza Straży Granicznej. Wszystkie działają w grupie facebook'owej Żony mundurowych. "Szukamy kogoś, kto zawalczy z nami o prawdę o tym, jak wygląda praca w policji i z jakich powodów nie jesteśmy zadowolone z podpisanego porozumienia" – napisały do mnie. Chodzi o porozumienie zawarte między rządzącymi a mundurowymi tuż przed Świętem Niepodległości, które przede wszystkim dotyczy podwyżek.

Porozumienie zakończyło kilkumiesięczny protest mundurowych. Przez ten czas policjanci np. nie wystawiali mandatów, tylko dawali pouczenia. Pod koniec protestu, kilka dni przed 11 listopada, policjanci zaczęli zapadać na tzw. psią grypę (sami mundurowi ukuli ten termin), czyli masowo brać zwolnienia lekarskie. Poskutkowało.

Mając w perspektywie obchody w Warszawie, w tym wielki marsz z prezydentem Andrzejem Dudą na czele, rząd zdecydował porozumieć się z protestującymi. Na konferencji prasowej szef policyjnych związkowców Rafał Jankowski posunął się do stwierdzenia, że to "najlepsze porozumienie, jakie udało się wynegocjować".

Sęk w tym, że poza pewnymi przywilejami emerytalnymi oraz podwyżkami, dokument podpisany z rządem nie przewiduje żadnych kroków, które ucywilizowałyby środowisko pracy mundurowych – twierdzą zgodnie nasze rozmówczynie.

Zobacz także: Rano mundur, po godzinach fucha. Rzeczywistość w służbach od lat niezmienna

Ciągła niepewność

- Aż trudno uwierzyć, ale sytuacje, w których funkcjonariusz nie dostał wolnego, by móc pojechać na ślub siostry, pogrzeb babci czy dotrzeć na czas na porodówkę, gdzie na świat przychodziło właśnie jego dziecko, są na porządku dziennym. Czy może być dla zwykłego człowieka coś ważniejszego? W życiu mundurowych owszem - bezpieczeństwo obywateli i rozkaz przełożonych – mówi Anna, której mąż jest policjantem.

Anna podkreśla, że protest mundurowych nie miał tylko wymiaru ekonomicznego ("Zresztą, co to jest, te dodatkowe kilkaset złotych za narażanie życia i zdrowia?"). Był przede wszystkim walką o godne traktowanie w pracy na co dzień.

- Życie rodzinne to ciągły chaos. Największym bólem jest to, że nikt nawet nie zapyta "czy jesteś w stanie przyjść jutro na 8 nie na 13?" tylko poinformuje, że jutro służba jest na 8 nie na 13. Nikogo nie interesują plany prywatne policjanta w pierwszej linii. Dlaczego naczelnicy czy kierownicy mogą przychodzić do pracy "jak chcą" a zwykli policjanci są pomiatani? Nie mają prawa do rodziny i innego życia niż praca? – zżyma się Karolina, również żona policjanta.

- Porozumienie rządu nie spowodowało, że zostaną wdrożone procedury zrównujące szanse tak, aby wszyscy byli sprawiedliwie nagradzani, awansowani i wysyłani na szkołę adekwatnie do stażu. Nie zlikwiduje kolesiostwa i cichych układów. A więc co ono dla nas oznacza? Poza zmianą w systemie emerytalnym i ciut ładniejszym zapisem na rachunku bankowym to tyle, co nic – mówi Magda, której mąż pracuje na co dzień w Straży Granicznej.

Niewolnicy grafików i przełożonych

Podpisany układ, zdaniem naszych rozmówczyń, nie likwiduje także patologii związanej z wyniszczającym trybem pracy mundurowych, których w miejscu zatrudnienia traktuje się przedmiotowo.- Przykład z dziś – mówi Karolina (rozmawialiśmy w środę – przyp.red) - Według pierwszej formy grafiku mąż miał mieć wolne. W niedzielę dowiedział się, że jest zmiana i dzisiaj pracuje na godzinę 9. Musiałam przełożyć swoją wizytę u lekarza, ponieważ nie mam z kim zostawić dziecka (nasi rodzice pracują). Nie wspomnę o tym, że jest godzina 22 a mąż nadal w pracy. Nie dość, że na służbę musi się stawić 30 minut wcześniej i nikt tego czasu im nie odda, to jeszcze nikt nie poinformował, że jego drużyna zaplanowana jest do zatrzymań. Także od godziny 9 jest na kanapkach i sałatce – opowiada.

Ale dla rodzin policjantów nagłe zmiany grafików i wzywanie do służby daleko od domu to chleb powszedni. Święta? W policji są duże wakaty, trwa desperackie poszukiwanie kandydatów (w tym roku po raz kolejny obniżono warunki przyjęcia do służby – o angaż mogą starać się nawet osoby, które ukończyły 35. rok życia). A grafik trzeba jakoś obsadzić. Więc tych, którzy z frustracji jeszcze nie odeszli ze służby, wyciska się więc jak cytryny.

- Długie weekendy i wakacje to zawsze dla mundurowych i ich rodzin trudny czas. Bo dla nich nie ma znaczenia, jaki jest dzień. Oni każdego dnia służą państwu i obywatelom – zaznacza Anna. - Mnożyć można niedogodności związane z ciągłymi zmianami w grafikach, bezradność względem wciąż pogarszającej się sytuacji w formacji. Nie ma chętnych do pracy, nie ma komu pracować, więc trzeba pracować więcej i szybciej. Później sterty papierów do wypełnienia, rozliczenie statystyki, a gdzie czas na rodzinę? Często brak nie tylko czasu, ale i sił – dodaje.

"Będziemy walczyć o zmianę wizerunku mundurowych"

Trójce kobiet zadaje na koniec jedno pytanie: czego więc oczekują? Co przyniosłoby im ulgę? - Najbardziej kłuje w serce, to kiedy mi mówi: w tym roku znowu nie pojadę na szkołę; znowu pominęli mnie w nagrodach etc. I wtedy nie wiem, czy bardziej mi smutno, czy bardziej jestem zła - mówi Magda. Jej zdaniem w Straży Granicznej o tych sprawach, jak i o awansach, decydują znajomości i układy.

- Będziemy walczyć o reformę, która pozwoli w godny sposób odbywać służbę. Będziemy walczyć o zmianę wizerunku mundurowych. To ludzie – tacy sami jak zwykli Kowalscy, którzy rano wstają i idą do pracy. Muszą jeść, pić, korzystać z toalety. Muszą mieć środki na życie i czas dla rodziny – wylicza Anna.

Karolina: - Oczekuję tego, że przełożeni zaczną szanować swoich pracowników. Oczekuję tego, że grafik będzie się zmieniał tylko w sytuacjach kryzysowych. Oczekuję tego, że mąż chociaż jedno święto w roku spędzi z synem, wyjedzie z rodziną na jeden długi weekend, spędzi jeden zwykły weekend (piątek, sobota, niedziela, a nie jak zwykle poniedziałek z wtorkiem) z żoną i przyjaciółmi. Oczekuję szacunku dla niego, a co za tym idzie dla mnie i naszego dziecka.

_ Imiona niektórych bohaterek na ich prośbę zostały zmienione. _

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(584)
Rambo
5 lata temu
Zapraszam do policji. Niech każdy spróbuje tego chleba. Nie ma chętnych na szybszą emeryturę ? Dlaczego nie przychodzicie ? Bo brakuje Wam "jaj" i potraficie tylko szczekać. A jak tylko w dziub któryś dostanie to tylko dzwonić po policję potraficie.
Lucky Luke
5 lata temu
Wzial by sie za uczciwa robote to by nie mial takich problemow. Badz kowlem swego losu!
Służba
5 lata temu
nie drużba.Widziały gały kogo brały???
podatnik
5 lata temu
Zapraszam naszych policjantów do patrolowania muzułmańskich dzielnic w Niemczech, gdzie służy się do 60 roku.
Anna
5 lata temu
To jest chory kraj tu się nic nigdy nie zmieni a będzie jeszcze gorzej. Mój mąż przepracował 30 lat w BOR i prędzej byśmy się śmierci spodziewali niż tego że za wzorową służbę, odznaczony, pozytywnie zweryfikowany w 1989 roku potraktują go jak bandytę. Zabrali mu wypracowaną emeryturę obniżyli o połowę. To jest bandytyzm w bały dzień. Nie ma żadnej gwarancji, że obecnej policji czy wojsku w przyszłości też nie zabiorą emerytury.
...
Następna strona