Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jakub Ceglarz
Jakub Ceglarz
|

Rząd odda za droższy prąd. Co następne? [OPINIA]

671
Podziel się:

- Rekompensaty z tytuły wzrostu cen energii dostaną wszystkie gospodarstwa domowe - ogłosił minister Tchórzewski. A ja pytam: co następne? Czy rząd zaleje mi bak do pełna? Dorzuci się do zakupu drożejącej cebuli? A może zapłaci za coraz droższe jajka albo pieczywo?

Minister energii zapowiedział we wtorek, że rząd wypłaci rekompensaty z tytułu wzrostu cen energii
Minister energii zapowiedział we wtorek, że rząd wypłaci rekompensaty z tytułu wzrostu cen energii (Przemysław Piątkowski)

O programie dopłat do rosnących cen prądu, czy jak kto woli „energia+”, mówiło się od dłuższego czasu. We wtorek stało się jasne. Polacy podwyżek nie odczują, a pieniądze zwróci państwo, rzekł minister. To może jeszcze program: "Zakupy+" i "Paliwo+"?

I to wszystkim rodzinom. Bo gdybyśmy chcieli wyznaczyć tylko te, które dopłat najbardziej potrzebują, to byłoby zbyt trudne no i.. zbyt drogie. Dlatego pieniądze rząd zwróci wszystkim. Może też obejmiemy programem małe i średnie firmy, a może nie. Nie wykluczamy. Czy program będzie działał tylko w roku wyborczym, czy może na stałe wejdzie do polskiego porządku gospodarczego? Się okaże.

Koszty? Pierwsze szacunki mówiły o 5 mld zł rocznie, inne – o niespełna połowie tej kwoty. Środków w budżecie też jeszcze na ten cel nie zabezpieczono, a minister finansów pewnie po tej wypowiedzi już się głowi, na czym by tutaj zaoszczędzić. Generalnie niewiele wiadomo.

Więcej pewnie dowiemy się w połowie grudnia, gdy prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdzi stawki na najbliższy rok. Już sam fakt, że robi to właśnie URE to wystarczająca ingerencja państwa w gospodarkę.

Zobacz także: Zobacz także: Ceny prądu porażą firmy

Ale abstrahując od kwestii formalnych, kosztów czy całego zamieszania z cenami prądu. Moje podstawowe pytanie brzmi: „dlaczego?”.

Dlaczego państwo ma rekompensować wzrost cen prądu? Tu z odpowiedzią spieszy minister Tchórzewski. Jego zdaniem są one – uwaga – "niesłuszne". Trochę rozumiem te nerwowe ruchy.

Coraz głośniej mówi się o rekonstrukcji rządu. Na liście ministrów do wymiany już od dawna pojawia się nazwisko Tchórzewskiego, który nie dość, że nie dogaduje się z premierem Morawieckim, to jeszcze tuż przed wyborami, bez konsultacji w prezesem, zapowiedział podwyżki cen prądu (sic!). Czyżby teraz za wszelką cenę chciał swój błąd "naprawić"?

Zakładam na chwilę, że nie chodzi o przyszłoroczne – podwójne - wybory. Państwo odgórnie decyduje, że zwróci pieniądze Polakom, bo ceny prądu mocno pójdą w górę (dostawcy żądają podniesienia stawek nawet o 30 proc.).

Myślałem, że takie rozwiązania od jakichś 30 lat już nie mają racji bytu. Bo takie programy przypominają raczej czasy słusznie minione niż gospodarkę rynkową, gdzie cena raz rośnie, a raz spada. Tak przynajmniej w teorii powinno to działać.

Okazuje się jednak, że cena niekoniecznie musi być punktem przecięcia krzywej popytu i podaży, jak można przeczytać w książkach o podstawach ekonomii.

Cieszę się, że nie będę musiał wydawać więcej pieniędzy na rachunki. Ale jednocześnie zapala mi się lampka (taka elektryczna, a co! Rząd zapłaci) – co państwo wymyśli w dalszej kolejności?

Bo jeśli takie podejście tłumaczy się dużym wzrostem cen, to mam dla rządzących jeszcze kilka propozycji.

Może ministerstwo dorzuci mi się do paliwa? W październiku 2017 za litr oleju napędowego płaciłem niecałe 4,50 zł. Rok później – już prawie 5,20. Ponad 15 proc. więcej. Benzyna bezołowiowa? 4,60 a 5,12. A może dużo podróżuję i zamontowałem sobie instalację gazową? Wtedy też jeżdżenie jest droższe. O prawie 17 proc. (dane GUS).

Może te ceny również są "niesłuszne" i trzeba je zrekompensować? Bo moim i pewnie wielu moich rodaków jak najbardziej. Wystarczyłoby obniżyć akcyzę. Albo nie wprowadzać od stycznia 2019 r. opłaty emisyjnej.

"Nie masz kasy na samochód i paliwo, to go nie używaj" – ktoś powie. I pewnie słusznie. Ale paliwo to nie wszystko.

Spójrzmy na żywność. Jaja kurze – rok temu 55 groszy za sztukę, dziś – 16 proc. więcej. Pieczywo? Drożej o ponad 7 proc. Warzywa przez ostatnie 12 miesięcy zdrożały o 10 proc. Niedawno pisaliśmy też o rosnących cenach cebuli. Dziś za kilogram trzeba dać o prawie 30 proc. więcej niż rok temu.

Czekam więc aż minister rolnictwa zapowie program "Zakupy+". I zrekompensuje Polakom wyższe koszty porannej jajecznicy, smażonej na cebulce i podanej z kromką świeżego chleba. Tak przynajmniej raz w tygodniu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(671)
KMR
5 lata temu
No i jesteśmy w systemie gospodarki nakazowo-rozdzielczej, którą obalaliśmy w latach 1980-1989 pod przywództwem Lecha Wałęsy
terenia
5 lata temu
Czy rząd zaleje mi bak do pełna? Dorzuci się do zakupu drożejącej cebuli? A może zapłaci za coraz droższe jajka albo pieczywo?To mozliwe jak tylko podniesie podatki i ceny uslug.Juz to widac i slychac.
Oskubany
5 lata temu
Porównałem ceny paliwa , prądu , wody, artykułów spożywczych , itp z przed roku . Jestem 1000 miesięcznie na MINUSIE . Mam dość !!!!!!!!
Kombinatorzy
5 lata temu
Co za sukces Rządu! Oddadzą mi moje pieniądze. No nie jaka łaska, bo wybory się zbliżają. Na mój głos to nie liczcie
Edward G.
5 lata temu
W Wenezuali tez rzad doplaca do pradu i paliwa. Rzady PiS i Kaczynskiego doprowadza do sytuacji jak w Wenezueli? Juz jeden samolot rozbili, teraz kolej na caly kraj.
...
Następna strona