Dwunastu laureatów Nagrody Nobla, m.in. Lech Wałęsa, podpisało list do prezydenta Chin Hu Jintao (na zdj.), w którym domagają się, by podjął rozmowy z duchowym przywódcą Tybetańczyków Dalajlamą. List wystosowali w obliczu fali samopodpaleń wśród Tybetańczyków.
Od marca zeszłego roku w tybetańskich regionach w Syczuanie na południu Chin podpaliło się w proteście przeciwko polityce chińskich władz wobec Tybetańczyków ponad 30 ludzi, głównie mnichów buddyjskich.
Sygnatariusze listu piszą, że _ społeczność międzynarodowa jest zaniepokojona sytuacją _, w której Tybetańczycy uciekają się do tak drastycznych działań. _ Rząd chiński powinien usłyszeć ich głos, zrozumieć ich krzywdę i znaleźć pokojowe rozwiązanie _ - apelują.
List podpisali m.in.: anglikański abp Desmond Tutu, prezydent Timoru Wschodniego Jose Ramos-Horta i Lech Wałęsa - laureaci Pokojowej Nagrody Nobla.
Według obrońców praw człowieka samobójstwa przez samospalenie stanowią desperacką odpowiedź na represje kulturalne i religijne Pekinu w tybetańskich rejonach Syczuanu oraz rosnącą tam i w Tybecie dominację Hanów.
Ludzi, którzy dokonują samopodpaleń, chiński MSZ nazywa terrorystami, a dalajlamę obwinia o nawoływanie do separatyzmu.
Czytaj więcej o sytuacji w Chinach w Money.pl | |
---|---|
Podpalił się w proteście przeciw prezydentowi 27-letni Tybetańczyk podpalił się podczas przedwczorajszej demonstracji w centrum Delhi w pobliżu siedziby indyjskiego parlamentu. | |
Będą strzelać do ludzi? Boją się wyjść z domu Wczoraj dwóch Tybetańczyków zginęło, a kilku zostało rannych, kiedy chińskie siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do tłumu protestujących. Dziś sytuacja nadal jest napięta. | |
Strzelali do protestujących. Poszło o... Na zachodzie Chin służby bezpieczeństwa zaatakowały demonstrujących Tybetańczyków. Nie wiadomo, ile osób już zginęło. |