W Litvinovie na zachodzie Czech doszło dziś do starć między skrajnymi nacjonalistami a policją. To miasto znane jest w Czechach nie tylko dlatego, że ma największą w kraju rafinerię, ale i jedno z największych romskich gett.
Już po raz drugi w ciągu miesiąca Litvinov zamienił się w pole regularnej bitwy. Płonęły samochody, interweniowała policja na koniach, w użyciu były armatki wodne, gumowe pociski i gaz łzawiący. Po raz drugi bowiem skrajna Partia Robotnicza wezwała swych zwolenników, by przyjechali do tego miasta, gdzie znajduje się jedno z największych romskich gett w Czechach: osiedle Janov. Przedtem jej paramilitarne patrole usiłowały pilnować tam porządku, co jednak skończyło się już po godzinie starciem z Romami.
Przed miesiącem naprzeciw ekstremistów stanęło trzystu policjantów. Dziś policja wysłała do Litvinova aż tysiąc funkcjonariuszy. Do interwencji przystąpiła wpół do czwartej popołudniu, gdy uznała, że demonstranci opuszczają zgłoszoną trasę pochodu i próbują przedostać się na teren osiedla Janov.
Starcia trwały ponad dwie godziny. Czternaście osób zostało zranionych; piętnastu ekstremistów aresztowano. Policja zarekwirowała nie tylko noże i kije bejsbolowe, ale też widły, siekiery, maczety, a nawet pistolety gazowe.