Niczym w meczu piłkarskim o Mistrzostwo Świata, wczoraj byki w pięknym stylu pokonały niedźwiedzie. Problem w tym, ze to zaledwie pierwsza połowa, a kto wie, czy nie czeka nas dogrywka.
We wczorajszym komentarzu po sesji Paweł Satalecki oczyma wyobraźni widział już WIG20 na nowych rekordowych poziomach. ,,Czas opuścić ten kanał", zagrzewał byki do walki. Niestety obraz rynku nie jest tak jednoznaczny. Jeśli użyć przenośni futbolowej, byliśmy świadkami jednostronnego widowiska, i na WIG20 byki prowadzą jeden do zera. Zamiast jednak dobić przeciwnika, zawodnicy spoczęli na laurach. W dodatku to dopiero ,,pierwsza połowa", a dziś o powtórzenie tego wyniku będzie zdecydowanie trudniej. No i spodziewamy się przecież dogrywki, gdy na początku sierpnia najcięższe spółki pokażą wyniki.
W ostatnim czasie styl bicia rekordów na GPW był zawsze taki sam. Albo padały one, po jednym zdecydowanym ataku, albo wcale. Czyżby tym razem miało być inaczej? Rekord zostanie pobity na raty? Moim zdaniem będzie to bardzo trudno (przynajmniej na zamknięciu).
Wczorajsze wzrosty WIG20 były dość dziwne. Co prawda indeksy rosły, ale tylko 115 spółek zaliczyło wzrosty, przy 167 spadkowiczach. Czy tak wygląda atak na szczyty? Zbliżająca się decyzja RPP w sprawie stóp, również nie sprzyja ustanawianiu rekordów. Podobnie więc jak wczoraj rynek zapewne na neutralnych poziomach poczeka na otwarcie notowań w USA, by zdecydować w którą stronę podążyć.
Średniakom, czyli indeksom mWIG40 i sWIG80 nie sprzyja z kolei koniunktura na rynku pierwotnym. Spekulacyjny kapitał, który do tej pory był paliwem hossy w tym sektorze definitywnie przeniósł się na IPO. Dziś czeka nas zresztą kolejny debiut (ABM Solid), z kolei na Armatura Kraków kończy przyjmowanie zapisów w transzy dla inwestorów indywidualnych a na Pol-Aqua mamy ostateczny dzień przydziału akcji. Całkiem sporo, by wyssać kapitał z rynku.