W trwających drugi dzień zamieszkach w Grecji zostało rannych czterech policjantów. Starcia wybuchły w Atenach po tym, jak policjanci zastrzelili nastoletniego anarchistę, a następnie rozprzestrzeniły się między innymi na Saloniki oraz chętnie odwiedzane przez turystów wyspy - Kretę i Korfu.
Sekretarz polskiej ambasady w Atenach Sławomir Misiak powiedział, że choć anarchiści zapowiadali na dziś tylko pokojowe demonstracje, w jednej z dzielnic zamieszki trwają.
Zamieszki trwały całą minioną noc. Sławomir Misiak mówił, że anarchiści, obrzucili policję koktajlami Mołotowa, a następnie wyładowali agresję na centrum Aten. Zniszczono wiele banków i bankomatów, spalono trzypiętrowy dom handlowy i kilkadziesiąt samochodów. W związku z zamieszkami do dymisji podał się minister spraw wewnętrznych Prokopis Pawlopulos, jednak premier Grecji jej nie przyjął.
W zamieszkach w Atenach zostało poszkodowanych trzech policjantów, a w trzecim co do wielkości mieście Grecji, Patras ranny został jeden funkcjonariusz. W obu miastach płoną budynki banków, sklepy oraz samochody.
Zatrzymano dwóch funkcjonariuszy, którzy mieli związek z zastrzeleniem 15-letniego chłopca. Jednemu z nich postawiono zarzut zabójstwa. Policja wydała oświadczenie, w którym napisano, że ich radiowóz został zaatakowany przez grupę około 30 młodych ludzi, a policjanci oddali trzy strzały.
Jest to pierwszy w Grecji przypadek zastrzelenia przez policję niepełnoletniego od 1985 roku.