Iran nie wyklucza wydalania europejskich dyplomatów w reakcji na postawę państw zachodnich, krytykujących działania Teheranu po kontrowersyjnych wyborach prezydenckich.
Rzecznik irańskiego MSZ Hasan Kaszkawi oświadczył, że na temat takiego drastycznego posunięcia trwają narady w resorcie oraz w parlamencie. Jeszcze w poniedziałek szef dyplomacji Iranu Manuszehr Mottaki ma rozmawiać w tej sprawie z właściwą komisją parlamentarną.
Przewodniczący parlamentu Ali Laridżani zapowiedział w niedzielę rewizję stosunków z zagranicą, w tym z Wielką Brytanią, Niemcami i Francją, czyli krajami, które w sporze o irański program nuklearny prowadzą negocjacje z ramienia Unii Europejskiej.
Londyn, Berlin i Paryż opowiedziały się, tak jak wiele innych stolic, po stronie irańskiej opozycji, zarzucającej władzom sfałszowanie wyborów z 12 czerwca, domagającej się ich powtórzenia oraz wolności zgromadzeń.
Rzecznik irańskiego MSZ oskarżył europejskie media o wspomaganie swych rządów we _ wspieraniu anarchii _ w Iranie.
Teheran mocno ograniczył możliwości działania zagranicznych mediów w Iranie. Niezależne relacjonowanie wydarzeń w tym kraju jest obecnie niemożliwe.
Bilans sobotnich zamieszek w Teheranie to 17 zabitych i ponad 100 rannych. Aresztowano też część członków opozycji i kanadyjskiego dziennikarza _ Newsweeka _. Reporterowi BBC nakazano opuszczenie Iranu w ciągu 24 godzin.