Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: sprawa fikcyjnej fundacji Uniwersytetu Ekonomicznego w prokuraturze

0
Podziel się:

Renomowane instytucje, których logo znalazło się na stronie internetowej fikcyjnego stowarzyszenia Studentów i Absolwentów Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, walczą o usunięcie swego znaku. Nie chcą, aby ich marka uwiarygodniała przestępczą działalność.

Kraków: sprawa fikcyjnej fundacji Uniwersytetu Ekonomicznego w prokuraturze

Filip Szatanik, szef biura prasowego krakowskiego magistratu, nie krył oburzenia, gdy dowiedział się, że stowarzyszenie wykorzystało logotyp miasta Krakowa. - Nie znamy tego stowarzyszenia, nigdy z nim nie współpracowaliśmy, nie wyrażaliśmy zgody na wykorzystanie znaku miasta - zaznacza. - Podejmiemy działania, aby logo zniknęło ze strony. O sprawie czytaj tutaj: Uniwersytet Ekonomiczny padł ofiarą oszustów Podobnie zareagowali przedstawiciele krakowskiego Comarchu. - Sprawie przyglądają się nasi prawnicy - mówi Paweł Kozyra, pracownik firmy. - Bezprawne posługiwanie się nazwą firmy to naruszenie dóbr osobistych i znaku towarowego.Tak samo uważają przedstawiciele Fundacji Batorego i znanych banków, których logo znalazło się na stronie stowarzyszenia. Dlaczego strona fikcyjnego stowarzyszenia nadal działa? Piotr Romaniuk, szef Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie prowadzącej śledztwo, tłumaczy, że przekazał sprawę do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. To ona może podjąć decyzję o zamknięciu strony. Tymczasem
firma Home.pl, która rok temu zarejestrowała domenę stowarzyszenia, może ją usunąć tylko na polecenie policji. Przypomnijmy. Nawet 120 firm w całym kraju mogło paść ofiarą towarzyszenia, które podpięło się pod krakowską uczelnię. Jak ustalili dziennikarze "Głosu Wielkopolskiego", do których zgłosił się jeden z poszkodowanych z Poznania, stowarzyszenie rozsyłało zamówienia na sprzęt multimedialny i książki do rzekomo tworzonej sieci bibliotek i czytelni. Zamówienia opiewały na kwoty nawet 800 tys. zł. Wiele firm skusiło się na ich realizację i to bez sprawdzenia stowarzyszenia. Po otrzymaniu maila z zamówieniem, po prostu wysyłali towar. Do rozsyłania zamówień i przyjmowania towaru stowarzyszenie zatrudniało przez internet pracowników. Ci nigdy nie widzieli swych pracodawców. Według ich zeznań, towar, który trafił do magazynu w Babicach Starych pod Warszawą, był wart nawet 15 mln zł. Piotr G. przyjmował towar. Klucze do magazynu odbierał w... portierni Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Magazyn
zamykał po południu. Przedstawiciele Stowarzyszenia opróżniali go w nocy. Ostatni raz wyczyścili pomieszczenia 5 października i zniknęli. Tymczasem firmy zniecierpliwione brakiem płatności zaczęły zgłaszać się na policję. Według prokuratora Romaniuka, wiele może jeszcze nie wiedzieć, że padło ofiarą oszustwa. Terminy płatności upływają np. 1 listopada. Wybierz prezydenta Krakowa. Oddaj głos już dziś Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom kandydaci na prezydenta Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na kryminalnamalopolska.pl 60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)