Krzyż przed Pałacem dzieli polityków

Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak (na zdjęciu) podkreśla, że to miejsce szczególne, wskazane przez ludzi jako miejsce uczczenia pamięci pary prezydenckiej i pozostałych ofiar katastrofy 10 kwietnia. Tam też - zdaniem posła - należy obchodzić kolejne rocznice. Mariusz Błaszczak uważa, że skoro taka była wola społeczeństwa to zgodnie z zasadami demokracji należy ją uszanować. Zdaniem rzecznika klubu PiS o tym, jak ma wyglądać pomnik, powinien rozstrzygnąć konkurs - z tym że elementem pomnika powinien być krzyż. Jednak sam projekt powinien zostać oddany w ręce artystów i projektantów, którzy mogliby odwołać się do symboliki krzyża.

_ - Nie róbmy z Pałacu Prezydenckiego mauzoleum _ - odpowiada na to rzecznik SLD Tomasz Kalita. Jego zdaniem, o miejscu ustawienia każdego pomnika powinny decydować powołane do tego instytucje, a nie politycy. Tomasz Kalita uważa, że pomnik można postawić w bardziej odpowiednim miejscu. Obawia się on również, że spór wokół krzyża będzie trwał jeszcze długo.

Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej zwraca uwagę, że właściwe miejsce do postawienia każdego pomnika w mieście uzgadnia się z samorządem i architektami, krok po kroku, a nie metodą ultimatum. Pałac Prezydencki jest dodatkowo obiektem zabytkowym - przypomina posłanka PO. Podkreśliła, że wszelkie decyzje, dotyczące upamiętnienia ofiar katastrofy, powinny być uzgadniane w oparciu o obowiązujące prawo.

Zdaniem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, spór o krzyż pod Pałacem nie jest wcale sporem religijnym. W jej ocenie pewne grupy chcą zamienić Pałac Prezydencki w _ miejsce kultu ofiar smoleńskich _.

Miejsce, w które miałby zostać przeniesiony krzyż, budzi mniejsze emocje. Według PiS, krzyż ma przede wszystkim stać do czasu postawienia pomnika, a potem zostanie przeniesiony w godne miejsce. Według Platformy, miejsce przeniesienia krzyża powinien wskazać Kościół. Zdaniem Lewicy, godnym miejscem dla krzyża byłby na przykład jeden z kościołów przy Krakowskim Przedmieściu.