Odmianę w tegorocznych wakacyjnych ujawnieniach celnicy zawdzięczają Romanowi K., który z Medyki wywoził trzy żywe papugi. Wyjaśniając okoliczności zdarzenia podróżny mówił, że ptaki otrzymał od czeskiego hodowcy jako prezent dla córki. Oczywiście dokumentów żadnych Pan Roman nie posiadał, a papugi zgodnie odmówiły składania jakichkolwiek zeznań. Specjaliści od okazów chronionych orzekli, że rozella białolica czy też, jak kto woli platycercus eximus (tak fachowo określono sympatyczne ptaki) prezentem być nie może i zatrzymane okazy przekazali do zoo w Zamościu. Troskliwy tata odpowie niestety przed sądem za naruszenie przepisów ustawy o ochronie przyrody. Akt oskarżenia przygotuje Urząd Celny w Przemyślu. Przerwa w podróży, sprawa karna i na koniec rozczarowanie, że prezentu nie ma i nie będzie – wszystko to z powodu zwykłej niewiedzy. Nie pomaga szeroko zakrojona akcja informacyjna i coroczne doniesienia o podobnych przygodach niefrasobliwych turystów. Przemyscy celnicy wiedzą już dobrze, że gdy przychodzi
się tłumaczyć, zwykle nikt nic nie wie. Istny czeski film.