Rząd w Berlinie chce wykorzystać społeczne niepokoje związane ze zmianą klimatu, aby wykonać swoje najbardziej karkołomne zadanie: wznowienie prac nad konstytucją UE, pisze "Financial Times".
Przewodzące unii Niemcy pracują nad włączeniem potrzeby wspólnej walki z globalnym ociepleniem do projektu traktatu, dowiedział się brytyjski dziennik.
"Celem byłoby uzyskanie populistycznego poparcia, dzięki uwzględnieniu tematu, który działa na wyobraźnie Europejczyków bez względu na kraj i poglądy polityczne. Ma to pokazać, jak ważne jest wprowadzenie i innych, kontrowersyjnych, przepisów i instytucji", pisze "FT".
Ostatnio uwzględnienie globalnego ocieplenia w planach konstytucyjnych, które mają być przedstawione w niedzielę w tzw. "Deklaracji berlińskiej", sugerował minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
Eurosceptyczni komentatorzy zareagowali natychmiast. Zauważyli, że Berlin poruszając jeden z najbardziej medialnych tematów ostatnich miesięcy, chce zepchnąć na dalszy plan najważniejsze punkty dyskusji.
Z drugiej strony europejscy dyplomaci wskazują, że propozycja Niemiec jest zgodna z dążeniami poszczególnych krajów członkowskich oraz Komisji Europejskiej. Bruksela zadecydowała ostatnio o redukcji emisji gazów cieplarnianych o 20 proc., a Wielka Brytania rozważa ustawę o zmianach klimatycznych.
Efekt cieplarniany pomoże też kanclerz Merkel odciąć się od skompromitowanej Eurokonstytucji, którą odrzucili w referendum w 2005 roku Francuzi i Holendrzy. Stary projekt ma wciąż swoich zwolenników, m. in. Hiszpanię, której mieszkańcy entuzjastycznie poparli traktat. Eurokonstytucja przygotowana przez konwent Valery'ego Giscarda d'Estainga nie poruszała tematu zatrzymania zmian klimatycznych.