Na in vitro z budżetu na razie nie ma szans

Marek Kuchciński podkreślił, że ze strony Prawa i Sprawiedliwości jest wola rozstrzygnięcia tej sprawy. Jednocześnie przypomniał, ze jego ugrupowanie reprezentuje w tej sprawie światopogląd zgodny z ideą kościoła katolickiego.

- _ W obecnej sytuacji zyskusja zawsze będzie przekładała się na sytuacje polityczną. Gdyby pojawiło się rozwiązanie wspólne, to byśmy je popierali _ - mówi Kuchciński.

Bartosz Arułkowicz z SLD podkreślił, że w sprawie in vitro nie ma i nie było woli rozstrzygnięcia sprawy. Jego zdaniem takie stanowisko krzywdzi wiele polskich rodzin.

- _ To procedura nowoczesna, taka, jaką stosuje cała Europa i świat. Takiej, za którą świat przyznaje nagrodę Nobla _ - przekonuje poseł.

Jarosław Kalinowski z PSL powiedział, że sprawa jest przeciągana ze względu na zbliżające się wybory parlamentarne.

- _ To jest kwestia stanowiska poszczególnych klubów. Tylko o tyle, że kierownictwa partii źle widziałyby głęboki podział wewnętrzny przed wyborami. To bardzo źle _ - uważa poseł PSL.

Paweł Poncyliusz z PJN powiedział, że jego ugrupowanie jest skłonne głosować nad sprawą in vitro jeszcze w tej kadencji, jednak ważniejsza od in vitro jest sprawa dofinansowania leczenia bezpłodności.

- _ Moim zdaniem pieniądze z budżetu powinny iść na szukanie przyczyn bezpłodności. Jak zostaną wolne środki, to rozmawiajmy dalej _ - wyjaśnia Poncyljusz.

Jarosław Gowin z PO nie widzi woli rozstrzygnięcia tej sprawy w kierownictwie żadnej partii w tej kadencji. Według niego, większość opowiada sięza dopuszczalnością finansowania tej metody z budżetu. Różnice polegają tylko na sposobie traktowania zarodków.

Media pisały, że szefostwo PO boi się ideologicznej burzy w sprawie in vitro. I dlatego nie chce wprowadzać ustawy przed wyborami.