Nie ma aresztu dla "króla dopalaczy"

aktualizacja 14:22* *

Prokuratura zarzuciła B. wprowadzenie do obrotu znacznych ilości środków odurzających oraz popełnienie dwóch przestępstw przewidzianych w ustawie o Państwowym Inspektoracie Sanitarnym. Postawiła mu zarzut dwukrotnego (3 i 6 października) wprowadzenia do obrotu substancji zakazanych przez Głównego Inspektora Sanitarnego i wnioskowała o trzymiesięczny areszt, ponieważ jej zdaniem zachodziło prawdopodobieństwo mataczenia przez podejrzanego.

Mężczyźnie grozi kara do 10 lat więzienia. Sąd odrzucił jednak wniosek i nie zastosował żadnych środków zapobiegawczych.

- _ To działanie, które w ocenie prokuratury stanowiło naruszenie ustawy, było jak wiemy, działaniem jawnym. Nie można mówić, żeby po stronie podejrzanego była jakaś chęć ukrywania dowodów lub w inny sposób utrudniania postępowania, skoro zabezpieczono materiał dowodowy niezbędny do dokonywania ocen prawnych _ - wyjaśnił na antenie telewizji TVN 24 Jarosław Papis, rzecznik sądu okręgowego w Łodzi.

- _ Sąd nie podzielił obaw prokuratury co do wysokości kary i obawy matactwa _ - skomentował przed kamerami decyzję sądu mecenas Muszyński. - _ Nie zastosował też wobec pana Dawida żadnych innych środków zapobiegawczych, uznając, że pozostaje to w gestii prokuratora. A to oznacza, że pan Dawid idzie do domu _ - podkreślił. Przypomniał dziennikarzom, że już wcześniej mówił, iż nie widzi żadnych podstaw, aby wniosek prokuratury został uwzględniony.

Prokuratura zapowiedziała, że zamierza odwołać się od decyzji sądu. Odwołanie zapowiada też adwokat Dawida B. Nie zgadza się on bowiem z decyzją Głównego Inspektora Sanitarnego, który zadecydował o wycofaniu produktu o nazwie _ Tajfun _ i wszystkich podobnych do niego środków oraz o natychmiastowym zamknięciu wszystkich punktów, które je oferują. Pełnomocnik powiedział dziennikarzom, że jego klient nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów.

Dawid B. - nazwany przez media _ królem dopalaczy _ - został zatrzymany przez policję w środę po południu, gdy otworzył zamknięty i zaplombowany wcześniej przez Sanepid jeden ze swoich sklepów w centrum Łodzi i zaczął sprzedaż.