Pierwszy od 22 lat strajk generalny w Portugalii

Żadne z tych działań nie przyniosło jednak spodziewanej poprawy. Wręcz przeciwnie: Portugalia znalazła się ponownie pod pręgierzem Europy. Inwestorzy powątpiewają w wypłacalność państwa i obawiają się, że Portugalia będzie kolejnym państwem po Irlandii, które będzie zmuszone prosić o pomoc UE i MFW.

Ostatnie plany oszczędnościowe premiera Jose Socratesa, który zgodnie z obietnicami chce obniżyć deficyt przyszłorocznego budżetu do 4,6 procent PKB, stały się dla wielu Portugalczyków kroplą, która przelała czarę goryczy. Chodzi między innymi o pięcioprocentowe cięcia pensji urzędniczych, zamrożenie emerytur, podniesienie już po raz drugi w tym roku podatku VAT do 23 procent.

W proteście przeciwko cięciom Portugalczycy wyjdą dzisiaj na ulicę. Strajkujących może być stosunkowo wielu, ponieważ jest to pierwszy od 22 lat strajk generalny, w którym wezmą udział dwa największe w kraju związki zawodowe, wraz z konfederacją związkową UGT, związaną historycznie z socjalistami. Organizatorzy strajku chcą doprowadzić do paraliżu komunikacji publicznej, działalności szpitali i szkół.

Pomijając koszty gospodarcze, strajk generalny będzie miał jedynie znaczenie symboliczne. - _ Strajk niczego nie zmieni, działania oszczędnościowe nie będą inne, niż zapowiedziano _ - uważa JoĂŁo Luís Correia Duque z portugalskiej kuźni menadżerów ISEG.

Obserwatorzy polityczni są zdania, że mimo strajków parlament uchwali oszczędności w budżecie na 2011 rok. Uchwalenie budżetu nie będzie jednak dla rządu okazją do złapania oddechu. Presja rynków finansowych nie zmalała także po ogłoszeniu pakietu ratunkowego dla Irlandii, a oprocentowanie portugalskich obligacji skarbowych osiągnęło już rekordowa wysokość.