Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PiS chce zmian w traktacie

0
Podziel się:

PiS wciąż twardo stoi na swoim stanowisku w sprawie Traktatu Lizbońskiego.

PiS chce zmian w traktacie
(PAP/Bartłomiej Zborowski)

PiS wciąż twardo stoi na swoim stanowisku w sprawie Traktatu Lizbońskiego.

Doniesienia o możliwości przyspieszonych wyborów parlamentarnych politycy PiS określają jako "straszak" i liczą, że PO podejmie jednak negocjacje w sprawie kształtu ustawy umożliwiającej ratyfikację Traktatu.

W Warszawie obradowała dziś Rada Polityczna PiS. We wtorek Sejm ma powrócić do II czytania rządowego projektu ustawy ratyfikacyjnej.

PiS chce wprowadzić do traktatu zmiany, które - w opinii polityków tej partii - zagwarantują, że nie zostaną zmienione rozwiązania wynegocjowane przez poprzednią ekipę rządową.

Czego żąda PiS?

PiS domaga się zapisania w ustawie ratyfikacyjnej konieczności uzyskania konsensusu prezydenta, rządu i parlamentu w sprawie ewentualnego odstąpienia od zapisów traktatu dotyczący kompromisu z Joaniny, protokołu brytyjskiego do Karty Praw Podstawowych i deklaracji niezależności polskiego ustawodawstwa m.in. w sprawie kwestii moralności publicznej.

Na takie rozwiązanie nie zgadza się PO, która zaproponowała jednak PiS przyjęcie osobnej uchwały w tej sprawie.

W piątek i sobotę pojawiły się wypowiedzi polityków PO, że jeśli PiS storpeduje w parlamencie proces ratyfikacyjny Traktatu Lizbońskiego, to być może możliwe będzie przeprowadzenie referendum w sprawie ratyfikacji - niewykluczone, że połączone nawet z przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi.

Z wypowiedzi polityków PiS uczestniczących w sobotniej Radzie Politycznej wynika jednak, że PiS nie zmienia swojego stanowiska.

Politycy PiS nadal podkreślają, że liczą na podjęcie przez PO negocjacji i doprowadzenie do porozumienia. Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski mówi, że - mimo dotychczasowego sprzeciwu PO - nadal czeka na spotkanie z przedstawicielami pozostałych klubów. Według niego, mogłoby do niego dojść w poniedziałek.

ZOBACZ TAKŻE:

Być może politycy PiS będą starali się doprowadzić do spotkania bez PO. Podkreślają bowiem, że również klub PSL złożył własną poprawkę do projektu ustawy ratyfikacyjnej.

Politycy PiS określają mówienie o ewentualnych wyborach jako "straszak". "Wszystko na tym świecie jest możliwe, ale nie wiem, czy (wybory) są akurat prawdopodobne w tej chwili, nie wiem, w jaki sposób mogłoby dojść do wyborów" - mówił Adam Bielan.

Politycy PiS zapewniają, że zachowają się jednolicie podczas głosowania nad ustawą umożliwiającą ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. "Jestem pewien, że klub będzie zwarty w tej sprawie" - powiedział Bielan.

Zgodnie z zapowiedziami prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w razie nieprzyjęcia poprawek PiS, posłowie tego klubu będą głosować przeciw ustawie ratyfikacyjnej lub wstrzymają się od głosu.

Pojawiły się jednak prasowe spekulacje, że część posłów PiS może nie przyjść na głosowanie. Poseł PiS Paweł Poncyljusz ocenił podczas rozmowy w radiu TOK FM, że jest to możliwe. Jak powiedział, nie da sobie obciąć ręki za ponad 150 posłów i zagwarantować, "czy ktoś nie zachoruje, nie utknie w taksówce".

On sam zapowiedział, że wstrzyma się od głosu i w jego opinii, tak pewnie zachowa się większość posłów PiS. Poncyljusz przyznał jednak, że jest dyskusja w jego klubie i nie jest ona jednoznaczna, bo PiS zawiera w sobie różne nurty i "bardziej narodowe i te bardziej liberalne i bardziej konserwatywne".

Poseł PiS spodziewa się, że zostanie w klubie PiS wprowadzona dyscyplina w głosowaniu nad ustawą ratyfikacyjną. I - jak mówił - jeśli jacyś posłowie ją złamią, to muszą się pogodzić "z wszelkimi konsekwencjami" np. usunięciem z klubu lub z partii, jeśli są członkami partii.

| Do przyjęcia ustawy pozwalającej prezydentowi podjąć decyzję o ratyfikacji traktatu (lub innej umowy międzynarodowej) wymagana jest większość 2/3 głosów (w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów). Przy złożeniu, że w głosowaniu wezmą udział wszyscy posłowie (460), większość 2/3 wynosi 307 głosów. Jeśli wszyscy posłowie PiS (159) zagłosowaliby w przeciwko ustawie, to pozostałe kluby i posłowie niezrzeszeni dysponują 301 głosami. Odrzucenie ustawy przez cały klub PiS, przy stuprocentowej frekwencji, oznaczałoby więc, że Polska nie ratyfikuje Traktatu z Lizbony. Jednak, przy założeniu że na głosowanie nie przyszłoby np. 10 posłów PiS, a byliby wszyscy posłowie klubów opowiadających się za ustawą ratyfikacyjną oraz poparcia jej udzieliłoby jej 8 posłów niezrzeszonych, to jej przegłosowanie byłoby możliwe - ponieważ większość 2/3 głosów wynosiłaby w takiej sytuacji 300. Z kolei do skrócenia kadencji parlamentu w drodze głosowania sejmowego potrzebna jest większość co najmniej 2/3 głosów ustawowej
liczby posłów - a więc 307 głosów. Poparcie części posłów PiS byłoby więc niezbędne. |
| --- |

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)