W związku z krwawymi starciami ulicznymi w regionie Sinkiang (Xinjiang) na północnym zachodzie Chin prezydent Hu Jintao przerwał wizytę we Włoszech i wraca do kraju .
Prezydent Chin ( na zdj. z żoną Liu Yongqing) miał uczestniczyć w rozpoczynającym się w środę szczycie G-8 w mieście L'Aquila w Abruzji. Postanowiono, że na obrady pozostanie delegacja władz w Pekinie.
W przeddzień szczytu Hu Jintao przebywał w Pizie i stamtąd w nocy z wtorku na środę odleciał do Chin.
Sytuacja w jego kraju jest coraz gorsza. W związku z niepokojami etnicznymi w Sinkiangu, gdzie w niedzielę w starciach ulicznych zginęło 156 osób, wstrzymano wyjazdy turystyczne do tego regionu na północnym zachodzie Chin.
Sekretarz stanu USA Hillary Clinton oświadczyła, że Waszyngton jest _ poważnie zaniepokojony _ sprawą starć etnicznych w chińskim Sinkiangu. _ Stany Zjednoczone apelują do wszystkich stron konfliktu o wstrzemięźliwość _ - powiedziała.
Dodała, że rząd USA uważnie obserwuje rozwój sytuacji - najważniejszą sprawą jednak jest jak najszybsze wstrzymanie fali przemocy.
W Waszyngtonie przed ambasadą ChRL demonstrowało kilkuset Ujgurów, obarczających chińskie władze odpowiedzialnością za wzrost napięć w Sinkiangu. Mieszkający w USA uchodźcy z Sinkiangu przeszli w pokojowym marszu ulicami Waszyngtonu po wiecu, na którym wystąpiła przywódczyni ujgurskiej społeczności - Rebija Kadir.
To właśnie Kadir jest oskarżana przez Pekin o spowodowanie niepokojów. Ta była biznesmenka, najbogatsza kobieta Chin, spędziła sześć lat w chińskim więzieniu za spiskowanie przeciwko władzom, zanim wyjechała do USA. W Waszyngtonie stanęła m.in. na czele Stowarzyszenia Amerykańskich Ujgurów. _ Nie ponoszę odpowiedzialności za niepokoje - winne są władze chińskie _ - powiedziała Kadir na wiecu.
Podobne wiece Ujgurów odbywały się od początku tygodnia m.in. w Holandii i Niemczech.