Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ratownicy wrócili z Haiti po jednej z najtrudniejszych akcji

0
Podziel się:

Kilkudziesięciu strażaków przez tydzień szukało zasypanych.

Ratownicy wrócili z Haiti po jednej z najtrudniejszych akcji
(PAP/Mikołaj Kozak)

Rządowy samolot z grupą polskich ratowników, którzy od tygodnia udzielali pomocy poszkodowanym w wyniku trzęsienia ziemi na Haiti, w niedzielę w nocy wylądował na warszawskim lotnisku wojskowym.

Pierwotnie powrót ratowników był planowany na sobotę. Przesunął się z powodu usterki układu sterowania samolotu, który stał w bazie w Portoryko - tam stwierdzono usterkę i w ciągu kilku godzin ją naprawiono. W tym czasie ratownicy czekali w stolicy Haiti Port-au-Prince.

Na lotnisku w Warszawie ratowników przywitał m.in. szef MSWiA Jerzy Miller i komendant główny PSP Wiesław Leśniakiewicz.

_ - Udzielaliśmy pomocy ratowniczej i medycznej. Podsumowując, na pewno było warto, udało się uczestniczyć w największej międzynarodowej operacji ratowniczej jak miała miejsce w historii _ - powiedział dziennikarzom dowódca grupy ratowniczej Mariusz Feltynowski.
54 ratowników z 10 psami z Ciężkiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej Państwowej Straży Pożarnej przez tydzień poszukiwało żywych ludzi pod gruzami, udzielało pomocy rannym i poszkodowanym. Ratownicy zabrali na Haiti 4 tony specjalistycznego sprzętu - geofony, kamery wziernikowe i termowizyjne oraz sprzęt mechaniczny i hydrauliczny do odgruzowywania ofiar.Jak dodał, dotąd na Haiti uratowano ponad 130 osób uwięzionych pod gruzami. _ W chwili obecnej faza ratownicza się zakończyła. Teraz jest czas na pomoc humanitarną _ - podkreślił Feltynowski.

Strażacy, których podróż powrotna do Polski trwała ponad 20 godzin, w krótkich rozmowach podkreślali, że działania ratownicze utrudniała m.in. wysoka temperatura, ok. 30 stopni, oraz tłumy ludzi, które przyglądały się pracy ratowników.

_ - Tam była słaba organizacja jeżeli chodzi o przeszukiwanie. Wiele służb nie stosowało się do oznaczeń międzynarodowych. Rzucano nas w pewne sektory, spotykaliśmy miejsca, które już były przeszukiwane, nie za bardzo można było współpracować z miejscową ludnością _ - mówił inny z ratowników, Krzysztof Gruca.

Dodał, że pomoc humanitarna udzielana jest chaotycznie. _ Niektórzy w dalszym ciągu nie mają dostępu do tej pomocy, szczególnie we wioskach i regionach oddalonych o stolicy Haiti, także na pewno jest to problem _ - podkreślił Gruca.

Jeden z oficerów Biura Ochrony Rządu towarzyszący polskim ratownikom zaznaczył, że na Haiti w dalszym ciągu jest niebezpiecznie, a problemem jest brak żywności i wody. _ Każdy biały człowiek był kojarzony jako osoba, która ma jedzenie i picie. Widzieliśmy ludzi z maczetami, którzy próbowali zakłócić pracę _ - powiedział oficer BOR.

Jak dodał, lokalne władze mają problemy z opanowaniem sytuacji oraz zapewnieniem bezpieczeństwa. _ W nocy, gdy jest ciemno, dużo ludzi chodzi po ulicach, nie ma gdzie spać, także zapanować nad tym nie jest łatwo _ - powiedział.

Ratownicy ruszyli do akcji w połowie stycznia

Polscy ratownicy, którzy w piątek 15 stycznia wyruszyli nieść pomoc poszkodowanym w wyniku trzęsienia ziemi na Haiti, przystąpili do akcji ratowniczej w stolicy tego kraju Port-au-Prince w niedzielę przed południem czasu lokalnego. Dotarcie na miejsce trzęsienia ziemi zajęło ratownikom wiele godzin, ponieważ droga, którą zmierzali ze stolicy Dominikany Santo Domingo do Port-au-Prince była słabo przejezdna ze względu na zniszczoną infrastrukturę i duże natężenie ruchu.
Ciężka Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza PSP to jedna z 11 na całym świecie takich grup z certyfikatem Organizacji Narodów Zjednoczonych. Uzyskanie go sprawia, że ONZ ma pewność, iż są one technicznie i logistycznie przygotowani do niesienia pomocy w każdym zakątku świata.
Po przybyciu do Port-au-Prince Polacy otrzymali zadania od sztabu kierującego akcją ratowniczą - przydzielono im jeden z sektorów miasta. Po jakimś czasie sztab koordynujący akcję ratowniczą asekuracyjnie podjął decyzję o wycofaniu polskiej grupy z tego sektora, ponieważ w okolicy słychać było odgłosy strzałów.

W następnych dniach polscy ratownicy razem z innymi grupami, m.in. niemiecką, przeszukiwali kolejne sektory na przedmieściach i pod stolicą Haiti Port-au-Prince. Przeszukiwania na przedmieściach zostały czasowo wstrzymane, ponieważ żołnierze z sił ONZ zapewniający ochronę grupom ratowniczym w tym rejonie zostali skierowani do rozdziału pomocy humanitarnej.

We wtorek polscy ratownicy przeszukiwali teren studenckiego kampusu położonego w centrum stolicy Haiti. Później zostali poproszeni o pomoc przez jedną z ekip, która próbowała dotrzeć do dwóch osób. Niestety, okazało się, że już nie żyją.

W środę rano na Haiti ponownie zatrzęsła się ziemia. Siłę wstrząsów oceniono na 6 stopni w skali Richtera. Epicentrum znajdowało się ok. 60 km na północny zachód od stolicy. Wstrząsy były odczuwalne w obozie, w którym przebywali Polacy.

15 z nich razem z Niemcami i Brytyjczykami utworzyło tzw. grupę szybkiego reagowania i zostało wysłanych do miejscowości Petit Goave, która dotknięta została najsilniejszymi wstrząsami wtórnymi. Ratownicy zorganizowali tam punkt medyczny, w którym udzielili pierwszej pomocy 75 rannym.

Pozostali polscy ratownicy tego samego dnia przeszukiwali kolejne sektory na obszarze objętym przez ubiegłotygodniowe wstrząsy, w tym teren szkoły w miejscowości położonej nieopodal Port-au-Prince. Pomagali w rozładowaniu polskiego samolotu TU-154 z pomocą humanitarną dla mieszkańców Haiti.

W czwartek polska grupa prowadziła działania wspólnie z ratownikami angielskimi. W godzinach popołudniowych grupa ratowników z USA poprosiła Polaków o pomoc w przeszukaniu ich sektora.

To było najmocniejsze w tym rejonie trzęsienie ziemi od 200 lat

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)