Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rodzice przepłacają za książki, ale szkoły mają z tego profity

0
Podziel się:

Nauczyciele wymagają od uczniów najnowszych podręczników, a wydawnictwa co roku publikują kolejne wersje książek, często z kosmetycznymi zmianami.

Rodzice przepłacają za książki, ale szkoły mają z tego profity

Zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji z grudnia 2008 roku, np. gimnazjaliści powinni posiadać podręczniki wydane tylko w 2009 lub 2010 roku. - Nie chcę przepłacać! W gimnazjum mojego syna oczywiście są wymagane najnowsze wydania, ale ja wybrałem się do antykwariatu. Kupiłem praktycznie nieużywany komplet za 140 zł. Nowe książki kosztują blisko 600 zł. Zobaczymy, co na to nauczyciele - mówi Grzegorz Kowalski z Łodzi. Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe wydało swój podręcznik do pierwszej klasy gimnazjum "Matematyka z plusem" kolejno w latach 2008 i 2009. - Dodali zaledwie jeden dział w całej książce, przez co zmieniła się kolejność stron. Mimo to nauczyciele wymagają nowego wydania i takie podają w spisie obowiązujących podręczników - mówi Jarosław Owczarek, antykwariusz z ul. Paderewskiego w Łodzi. Marcin Karpiński z gdańskiego wydawnictwa twierdzi, że uczeń nie jest zobowiązany do kupna najnowszego podręcznika. - Jeżeli chodzi o "Matematykę z plusem", to zamieściliśmy na stronie internetowej uzupełniające
wcześniejsze podręczniki rozdziały, które można na własny użytek wydrukować. W podręczniku dla nauczyciela podajemy podwójną numerację stron obu wersji i informację, czym różnią się zadania, by nauczyciel dokładnie wiedział, co uległo zmianie - tłumaczy Karpiński. Załamują ręce antykwariusze. Półki uginają się od prawie nowych, niezniszczonych książek, w antykwariatach pusto i cicho. Sierpień i wrzesień do tej pory były najbardziej pracowitymi miesiącami dla sprzedawców używanych książek, a po tańsze podręczniki ustawiały się kolejki. W tym roku zyski sprzedawców spadły o połowę. - Jeszcze jeden taki sezon i zwijam interes - mówi antykwariusz z ul. Piotrkowskiej. O ile coroczne zmiany w treści wydawcy mogą tłumaczyć nowymi programami, to metody, jakich używają konkurując ze sobą w szkołach, wciąż budzą wątpliwości. - Współpracujemy z jednym z dużych wydawnictw - mówi nauczycielka z podłódzkiej podstawówki. - Jeżeli cała klasa zamawia dany podręcznik, w ramach bonifikaty otrzymuje od wydawnictwa pomoce
dydaktyczne, np. tablice do nauki liter. Dodatkowo nauczyciele mogą korzystać z organizowanych przez wydawnictwo konferencji. Także do Szkoły Podstawowej w Rzgowie zgłaszają się osoby z wydawnictw, które promują swoje podręczniki. - Przedstawiciele ci przynoszą ze sobą różne pomoce naukowe, plansze i tablice, które wykorzystujemy potem w trakcie prowadzonych lekcji - potwierdza wicedyrektor Maria Kluczyńska. Na cały wachlarz gratisów może liczyć nie tylko szkoła, ale też nauczyciel. Wystarczy, że na stronie konkretnego wydawnictwa wypełni deklarację wyboru podręcznika. W zamian otrzymuje, w zależności od wydawnictwa, np. skórzaną teczkę, elegancki kalendarz, zaproszenia na warsztaty, szkolenia i konferencje, 10-procentowe zniżki do księgarni, możliwość publikacji własnych prac na łamach wydawnictwa, ale także materiały dydaktyczne, podręczniki dla nauczycieli... Tymczasem część szkół, także w Łódzkiem, całkowicie zrezygnowała z pośredniczenia w zakupie wybranych przez nauczycieli książek, pozostawiając to
rodzicom. Tak jest m.in. w łódzkich VI, XXV i XXXI Liceum Ogólnokształcącym i Gimnazjum nr 3 w Bełchatowie. Na początku dekady wybuchła afera, gdy wyszło na jaw, że zamawianie podręczników przez szkołę lub wychowawcę bezpośrednio w wydawnictwie zapewnia zamawiającemu szereg korzyści. - Kiedyś rzeczywiście to szkoła zamawiała książki. Mogła wtedy liczyć na prowizję od wydawnictwa. Odeszliśmy od tej praktyki ze względów etycznych - mówi Elżbieta Kudaj, dyrektor Gimnazjum nr 3 w Bełchatowie.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)