Na ten mecz wszyscy się szykowali. Skąd pomysł, by wprowadzić tam Lecha Wałęsę? Pamiętajmy, że było to tuż po zniesieniu stanu wojennego. Panował lekki marazm. Potrzebne było coś, co znowu przypomni o Solidarności. Na pomysł wpadło niezależnie od siebie kilka osób. Rozmawiał z Wałęsą na ten temat Sławomir Rybicki, brat Arama, obecnie poseł. Niezależnie rozmawiałem i ja. Wałęsy nie trzeba było zresztą zbytnio nakłaniać. Chciał tylko, żebyśmy to zorganizowali. Jak to zrobiliście? Kupiliśmy bilety, które były dość drogie. Wcześniej zrobiliśmy wizję lokalną. Oczywiście nie wchodziło w grę, żeby Lech siedział na trybunie głównej, bo tam siedział aktyw partyjno-państwowy. Ale nie chcieliśmy też, żeby Wałęsa siedział w "młynie", który notabene wówczas - inaczej niż dzisiaj - znajdował się na prostej. Stąd decyzja, żeby siedzieć na wysokości punktu karnego, kilka ławek od korony stadionu(...) Więcej - tekst i zdjęcia - w piątkowym wydaniu Rejsów, dzisiejszym dodatku do Dziennika Bałtyckiego