We Francji do drugiej tury wyborów prezydenckich przeszli - zgodnie z przewidywaniami - Nicolas Sarkozy i Segolene Royal.
Jak poinformowała francuska komisja wyborcza tuż po zakończeniu głosowania, kandydat centroprawicy Nicolas Sarkozy zdobył najwięcej głosów osiągając 30 proc. poparcia. Na drugim miejscu znalazła się przedstawicielka lewicy Segolene Royal, która uzyskała 25,2 proc. głosów.
ZOBACZ TAKŻE:
Wybory we Francji - spacer po linieTrzecie miejsce uzyskał centrysta Francois Bayrou, osiągając od 17,9 do 18,8 proc. poparcia, a czwarte - przywódca skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pen z 10,6-12 proc. głosów.
Frekwencja wyborcza wyniosła około 85 procent i jest najwyższa od wielu lat.
Druga tura wyborów odbędzie się 6 maja. Zwycięzca wyborów będzie prezydentem Francji przez następnych 5 lat. Jeśli drugą turę wygra Segolene Royal, będzie pierwszą w historii kobietą - prezydentem Francji.
Zdaniem politologa Aleksandra Smolara ogromna frekwencja, marny wynik lidera skrajnej prawicy Jean-Marie Le Pena i niepewność co do wyniku II tury wyborów - to główne wnioski płynące z I tury francuskich wyborów prezydenckich.
ZOBACZ TAKŻE:
Royal przeraża francuski biznes Politolog uważa, że wyniki II tury nie są przesądzone. Głównym czynnikiem niepewności jest zachowanie Bayrou. Jest bowiem mało prawdopodobne, by wezwał do głosowania na kandydatkę lewicy. A tym bardziej na jego poparcie nie ma co liczyć kandydat prawicy, bo cała jego kampania była prowadzona przeciwko Sarkozy'emu. Może on jednak zachęcić swoich zwolenników by dokonali radykalnych zmian, czym zasugeruje poparcie dla Royal.