Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sopockie kluby - koszmar dla mieszkańców Monciaka

0
Podziel się:

Posiadanie mieszkania w centrum Sopotu to dla wielu osób marzenie życia, jednak dla części sopocian, mieszkających między innymi przy Monciaku, ul. Haffnera czy Bema, to od pewnego czasu prawdziwy koszmar.

Sopockie kluby - koszmar dla mieszkańców Monciaka

Powstające wciąż kluby - głównie przy Monciaku i w sąsiednich uliczkach - puszczające muzykę na pełną moc, nie dają spać mieszkańcom, w czasie sezonu nawet przez cały tydzień. Uciążliwe są też puby, które do wczesnych godzin rannych organizują tzw. after parties. Po naszej publikacji sprzed kilku dni o mieszkańcach ul. Bema i Pułaskiego, którzy skarżą się na działalność klubów, do naszej redakcji przez kilka dni docierały maile, dzwoniły też telefony sopocian, którzy twierdzili, że problem łamania ciszy nocnej przez działające w Sopocie lokale dotyczy praktycznie całego centrum miasta. Najwięcej skarg dotarło do nas od sopocian z Monciaka. - Mniej więcej od trzech lat mało którą noc mogę przespać. Dzieje się tak od czasu, kiedy w Krzywym Domku zaczęły działać aż trzy dyskoteki. Nie pomagają rozmowy z menadżerami, ani z administratorem Krzywego Domku. Ciągle jest głośno - skarży się Elżbieta Mucha, której mieszkanie dzieli zaledwie kilka metrów od dyskotek. - Jestem ciągle niewyspana. Przecież tak nie można
żyć! Kluby działające w Krzywym Domku poza sezonem organizują imprezy głównie od czwartku do niedzielnego poranku, ale w czasie wakacji działają praktycznie na okrągło. Zdaniem okolicznych mieszkańców koszmar zaczyna się około północy, kiedy kluby puszczają muzykę na pełny regulator. "Dudniące" basy sprawiają, że naczynia w kuchennych szafkach zaczynają się trząść. Ludzie nie mają gdzie schować się przed hałasem. - Czujemy się bezsilni, nikt nam nie chce pomóc. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spałam dłużej niż dwie - trzy godziny. Co jakiś czas muszę zmieniać pracę, bo jestem wciąż zmęczona, a w związku z tym jestem mało wydajnym pracownikiem. Od pewnego czasu muszę brać środki psychotropowe, żeby normalnie funkcjonować - mówi ze łzami w oczach jedna z mieszkanek. Nie chce jednak podawać swoich personaliów, gdyż boi się, że właściciele klubów jeszcze bardziej będą jej uprzykrzać życie. - Na początku działalności tych klubów, gdy chodziliśmy z prośbą do menedżerów, aby ściszyć muzykę i pozamykać okna klubu, na
jakiś czas skutkowało - mówi Barbara Adamowicz, mieszkająca przy Monciaku. - Jednak od dłuższego czasu to nie działa. Mieszkańcy prawie co wieczór dzwonią też na policję z prośbą o interwencję. To jednak też nie skutkuje. Mimo, iż menedżerom na ogół wypisywane są mandaty bądź kierowane są wnioski do sądu grodzkiego, właściciele klubów nie zrażają się. Naliczane kary, w wysokości na ogół ok. tysiąca złotych, nie robią na nich większego wrażenia. Administrator Krzywego Domku zapewnia, że po pierwszych skargach sprzed kilku laty, kluby zainwestowały w wyciszenia lokali, a od dłuższego czasu nie docierają do nich skargi od sopocian. Mieszkańcy poprosili o pomoc Sanepid, który w takich wypadkach mierzy głośność w mieszkaniach i w razie przekroczenia norm nakazuje ściszenie muzyki. Na razie jednak nie udało się przeprowadzić takiego pomiaru w klubach w Krzywym Domku, bo jeden z właścicieli nie zgodził się na chwilowe wyłączenie muzyki w czasie imprezy.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)