Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Urzędy na Śląsku wydają na słodkości i napoje od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie

0
Podziel się:

Czekoladki deserowe - nadziewane i z galaretką, cukierki, kruche ciastka, pierniki w czekoladzie i glazurze, słone paluszki, do tego kawa sypana, espresso lub rozpuszczalna, herbata czarna, owocowa lub zielona. Woda niegazowana? Żaden problem. Nie, to nie oferta kawiarni czy sklepu ze słodyczami. Piszemy o tym, co trafia na urzędowe stoły.

Urzędy na Śląsku wydają na słodkości i napoje od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie

Urzędnicy tłumaczą, że słodkościami podejmują przede wszystkim gości. W większości magistratów rzecznicy zarzekają się, że łakoci nie jedzą urzędnicy. Sprawdziliśmy, ile pieniędzy w ubiegłym roku śląskie samorządy wydały na słodkości. Zabrze jest hojne: to kwota niemal 44,5 tys. zł. Gliwice przeznaczyły na ten cel cztery razy mniej. Oszczędna Ruda Śląska zmieściła się w blisko 8 tys. zł. Siemianowice miały gest wydając ok. 30 tys. zł. Katowice - na szeroko pojętą gastronomię wydały ok. 140 tys. zł. Tę wysoką kwotę Joanna Górska z biura prasowego UM w Katowicach tłumaczy dwiema dużymi imprezami: Europejskim Kongresem Gospodarczym i staraniami o tytuł ESK 2016. Suma spora. Tym bardziej że w Warszawie urzędnicy oszczędzają, tnąc koszty materiałów biurowych, rachunków za służbowe komórki i... właśnie słodyczy. Dariusz Krawczyk, rzecznik zabrzańskiego magistratu, mówi, że kupowane przez urząd słodycze konsumują goście, np. potencjalni inwestorzy czy przedstawiciele zagranicznych delegacji. - A oblaty czy krówki
pełnią formę gadżetów promocyjnych - dodaje. Marcin Gacek, socjolog polityki z Uniwersytetu Śląskiego, podkreśla, że w dobie kryzysu ważna jest symbolika. Dlatego oszczędzanie na tzw. funduszach reprezentacyjnych to nie populizm. - Jeśli ludziom się mówi, że mają oszczędzać, bo jest kryzys, to politycy powinni zacząć od siebie - mówi. - Gości można podjąć symboliczną kawą, a ważne osobistości zaprosić na obiad, tak jak na Zachodzie. Oszczędzanie musi być rozsądne Rozmowa z Ireneuszem Jabłońskim z Centrum im. Adama Smitha Urzędy na Śląsku wydają na słodkości i napoje od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie. To dużo czy mało? Zawsze taką kwotę trzeba odnieść do całego budżetu danego miasta i w takiej skali rozpatrywać. Ja jednak widzę inny problem. Jaki? Tzw. łatwości wydawania publicznych pieniędzy, które niestety, w wielu przypadkach są marnowane albo źle inwestowane. W przypadku jedzenia w urzędach te kwoty nie są wielkie, ale jeśli do tego dodamy nietrafione inwestycje, to problem robi się
poważniejszy. W stolicy urzędnicy oszczędzają na materiałach biurowych, rozmowach komórkowych i słodyczach. To dobry sposób na podreperowanie miejskich finansów? Oszczędzanie powinno być rozsądne, dawać efekty. Samorządy nie mogą zapominać o inwestycjach, które w dobie kryzysu napędzają gospodarkę lokalną. *REKORDOWY 20. FINAŁ WIELKIEJ ORKIESTRY ŚWIĄTECZNEJ POMOCY W WOJ. ŚLĄSKIM *NAJŁADNIEJSZE SZOPKI WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO - ZOBACZ ZDJĘCIA

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)