W Stanach Zjednoczonych sesja rozpoczęła się od wzrostów głównych indeksów. Później rynek zanotował chwilowe załamanie i poważny spadek pod kreskę.
Byki jednak szybko się pozbierały i ponownie ruszyły na zakupy. Nie pomagała popytowi m.in. publikacja indeksu rynku nieruchomości NAHB, który spadł w lipcu do 14 punktów wobec oczekiwanych 16 punktów. Jest to najniższy poziom od marca 2009 roku.
Byki najwyraźniej po ubiegłotygodniowej przecenie w piątek mieli ochotę znacznie więcej odrobić. Jednak zarówno dane jak i kolejne kłopoty BP z wyciekiem ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej nie pozwalają jak na razie z optymizmem spojrzeć w przyszłość. Pozostaje więc niewielkie odreagowanie, a o ostatecznym kierunku zadecydują następne dane makroekonomiczne.
Wczorajsze odbicie wspierały jednak lepsze od oczekiwań wyniki kwartalne m.in. spółki Halliburton, której zysk wzrósł o 83 procent i wyniósł 53 centów na akcję. Tymczasem analitycy spodziewali się 37 centów na akcję. Walory spółki w trakcie sesji zyskiwały prawie 5 procent. Na tej fali zyskiwały również inne firmy z branży paliwowej.
Ostatecznie indeks S&P 500 wzrósł wczoraj o 0,6 procent, a Dow Jones o 0,58 procent. Z kolei technologiczny Nasdaq zwiększył swoją wartość o 0,88 procent.
Dzisiaj zostaną opublikowane dane dotyczące liczby wydanych pozwoleń na budowę i rozpoczętych budów w ubiegłym miesiącu. Rynek oczekuje, że będzie to odpowiednio: 570 tys. i 580 tys. Jest to znacznie mniej niż w poprzednim miesiącu. Jeśli dane rozczarują inwestorów to początek sesji na Wall Street przyniesie raczej spadek głównych indeksów niż kontynuację poniedziałkowych wzrostów.