Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Większe mandaty dla kierowców za tłok w busach

0
Podziel się:

Poniedziałek, godzina 15.30. Na przystankach w centrach Katowic, Sosnowca, Bielska-Białej czy Rybnika grupy pasażerów rosną w oczach.

Większe mandaty dla kierowców za tłok w busach

- Każdy chce wsiąść natychmiast. Ludzie śpieszą się do domów - mówi pan Jurek z trasy Katowice-Chrzanów. Dodaje, że czasem musi siłą zatrzaskiwać drzwi. - Pyskówki są na porządku dziennym. Rano jest tak samo. Po tragicznym wypadku z października, kiedy w Nowym Mieście nad Pilicą w przeładowanym pojeździe zginęło 18 osób, rząd chce ostrzej karać łamiących przepisy kierowców. Zabieranie przez nich większej liczby podróżnych niż dopuszcza dowód rejestracyjny będzie ich słono kosztować. Nowy taryfikator mandatów zakłada, że za każdego "nadprogramowego" pasażera trzeba będzie zapłacić sto złotych grzywny. Teoretycznie surowsze kary powinny grozić za przeładowanie małego busa i "normalnego" autobusu komunikacji miejskiej. W obu przypadkach podczas jazdy w godzinach szczytu sytuacja pasażerów niczym się nie różni - stoją w przejściu, z trudem utrzymują równowagę. Ale kontroli bać się powinni wyłącznie "busiarze". Dużych pojazdów nikt drobiazgowo kontrolować nie będzie. Dlaczego? Bo nikt tak naprawdę tego nie chce.
Dariusz Winiarczyk, zastępca wojewódzkiego inspektora transportu drogowego w Katowicach uważa, że taka kontrola zajęłaby za wiele czasu. - Trzeba by zatrzymać autobus, wyprowadzić i policzyć wszystkich pasażerów. Nie sądzę, żeby to się ludziom spodobało - mówi Winiarczyk. Innymi słowy, dopóki pasażerowie sami nie zatroszczą się o siebie, dopóty gnieść się będą w przeładowanych autobusach, narażając przy okazji swoje życie i zdrowie. O tym, że takie obawy nie są przesadzone, przekonuje dr Zbigniew Stanik z Katedry Eksploatacji Pojazdów Samochodowych Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej. - Prawa fizyki obowiązują wszystkich. Przeciążony pojazd ma dłuższą drogę hamowania, jest mniej stabilny podczas skrętów i szybciej zużywają mu się amortyzatory - mówi dr Stanik. Inspekcja Transportu Drogowego: w co dziesiątym badanym busie podróżuje zbyt wiele osób Czy wyższe mandaty sprawią, że z naszych dróg znikną przeładowane busy? Rząd chce ukrócić "wolną amerykankę" na rynku przewozów drogowych. Projekt nowego
taryfikatora mandatów zakłada, że jeśli kierowca busa lub autobusu weźmie do pojazdu więcej podróżnych aniżeli dopuszcza dowód rejestracyjny, to w razie kontroli zapłaci 100 złotych kary od każdego "nadprogramowego" pasażera (obecnie tyle wynosi cała kwota grzywny, niezależnie od tego, jak bardzo kierowca przekroczył dopuszczalny limit). Na zaostrzenie prawa wpływ miała tragedia, jaka 11 października wydarzyła się pod Nowym Miastem nad Pilicą. W zderzeniu przepełnionego busa z ciężarówką zginęło wówczas osiemnaście osób. Kontrole, które po tym wypadku przeprowadzone zostały w całej Polsce potwierdziły, że podobne praktyki nie są niczym nadzwyczajnym. W naszym regionie sprawdzono ponad 70 busów. Efekt? - Mniej więcej w co dziesiątym skontrolowanym przez nas pojeździe podróżnych było zbyt wielu. Kierowcy tłumaczyli się, że to sami pasażerowie naciskali na nich, by ich zabrać - mówi Dariusz Winiarczyk, zastępca wojewódzkiego inspektora transportu drogowego w Katowicach. Dla Macieja Wrońskiego, dyrektora biura
prawnego Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego, takie argumenty kierowców są czymś niedopuszczalnym. - To nie jest tylko łamanie przepisów, ale też narażanie pasażerów i samego pojazdu. Przecież hamulce i amortyzatory dostosowane są do określonej masy. Jeśli ktoś zabiera kilkunastu dodatkowych pasażerów, to automatycznie zwiększa ową masę o jakąś tonę. Systemy nie zadziałają tak jak powinny i może dojść do wypadku - podkreśla Maciej Wroński. Ta sama prawidłowość działa również w przypadku pojazdów komunikacji miejskiej. A zatem jeśli dowód rejestracyjny autobusu określa liczbę miejsc stojących, np. na sto (tak akurat jest w przypadku popularnych na naszych drogach solarisów 15), a w godzinach szczytu do pojazdu wbija się o kilkudziesięciu pasażerów więcej, to nie tylko ludzie gniotą się w tłoku, ale też ryzykują swoje zdrowie i życie. - Prawa fizyki są takie same dla wszystkich pojazdów niezależnie od ich wielkości. Przeciążony autobus ma dłuższą drogę hamowania, jest mniej stabilny
podczas skrętów i szybciej zużywają mu się amortyzatory - wyjaśnia dr Zbigniew Stanik z Katedry Eksploatacji Pojazdów Samochodowych Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej. Idąc tym tropem droższe mandaty powinny w równym stopniu grozić kierowcom przeładowanych busów, jak też prowadzącym wypełnione po brzegi pojazdy komunikacji miejskiej. To tyle teorii. W praktyce miejskie autobusy, jeśli już są kontrolowane, to na końcowych przystankach, gdzie dojeżdża niewielu podróżnych. Podobna kontrola w centrum miasta raczej nie wchodzi w grę. - Nie wyobrażam sobie tego. Trzeba by zatrzymać autobus, a potem wyprowadzić i policzyć wszystkich pasażerów. To niewykonalne. Pewnie część od razu ruszyłaby w dalszą drogę. A zatrzymać ich na miejscu nie mamy sposobu- mówi Dariusz Winiarczyk.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)