Około stu osób zabitych i kilkuset rannych - taki jest bilans całonocnych nalotów izraelskiej armii na Strefę Gazy. Miniona noc była dla mieszkańców palestyńskiej enklawy jedną z najcięższych od początku operacji Izraela. Myśliwce i drony zbombardowały około 60 celów, w tym dom jednego z liderów Hamasu. Przez sześć godzin intensywnie bombardowane było centrum miasta Gaza.
Do szpitala wciąż trafiają kolejni ranni w nalotach. Na oddziale intensywnej terapii szpitala Szifa leży w tej chwili czwórka dzieci. Wszystkie mają rozległe rany po odłamkach i poparzenia większości ciała. _ _
_ - Ta 6-letnia dziewczynka bawiła się na zewnątrz, gdy obok uderzył pocisk. Ma ciężkie rany po odłamkach. Do szpitala przywieziono ją nieprzytomną. Nie może samodzielnie oddychać. Jest stan jest krytyczny _ - mówi doktor Atam. Obok, na sąsiednim łóżku jest 5-latek z ranami po odłamkach, a obok niego cały czas stoi jego matka.
Szpital Szifa pełen jest rannych dzieci. 8-letni Moazziz trafił do szpitala wczoraj. _ - Byłem w domu razem z kuzynem, gdy uderzyła bomba. Kuzyn wyniósł mnie z domu i przyniósł tutaj. Ma złamaną miednicę _ - mówi chłopak w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia.
Przed szpitalem codziennie czeka tłum Palestyńczyków. Samochody z rannymi podjeżdżają co kilka lub kilkanaście minut. Lekarze pracują po 24 godziny na dobę. Palestyńskie służby medyczne szacują, że od początku wojny rannych zostało już ponad 5 tysięcy osób.
Liczba ofiar trwającego już ponad trzy tygodnie konfliktu po stronie palestyńskiej to około 1200 osób, po stronie izraelskiej 56 osób.
Czytaj więcej w Money.pl