Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wrocław: Przez rynek nie przejdziesz spokojnie

0
Podziel się:

Na Rynku w pełni sezon turystyczny i ulotkarsko-akwizytorski. Trudno przejść, by nie zostać obdarowanym sporą ilością materiałów reklamowych.

Wrocław: Przez rynek nie przejdziesz spokojnie

Spacer zaczynam od ul. Oławskiej. Szeroki bulwar sprzyja ulotkarzom. Stoją jak słupki na drodze, w równej odległości, by sobie nie przeszkadzać. Są dwa typy. Aktywni od razu chcą nawiązać kontakt wzrokowy ze mną i od tematu upału przejść do zainteresowania mnie lekturą kawałka kolorowego papieru. Druga grupa to pasywni: ze słuchawkami na uszach i spojrzeniem skupionym gdzieś daleko. Przed wejściem na płytę Rynku mam już 20 ulotek. Głównie reklamy szkół: językowych, policealnych, liceów dla dorosłych i uczelni. Lądują w koszu. Wolny od makulatury kieruję się w stronę kościoła garnizonowego. Przeszedłem 10 metrów, a w moją stronę zmierza rudowłosa dziewczyna z plecakiem, w zielonej kamizelce. Jej monolog trwa 15 minut. Działaczka Greenpeace stara się mnie przekonać, bym zasilił grono darczyńców tej fundacji. Bronię się: nie pamiętam numeru konta, nie mam możliwości realizowania stałych zleceń. Dziewczyna rezygnuje dopiero, kiedy mówię jej, że mam inne poglądy na ekologię. Idę obok turystów z Niemiec. Zaczepia
ich grupka romskich dzieci. W zamian za ulotki jakiegoś banku proszą o pieniądze. Do kubka po coli jednej z dziewczynek wpada parę złotówek. Koło fontanny zmierza ku mnie pan w garniturze, z aktówką. Pyta o Galerię Dominikańską. A zaraz zaczyna się kolejny potok słów. 10 minut i o mało co nie stałem się posiadaczem dwóch flakonów perfum za 30 zł. Przebycie niecałych dwóch kilometrów zajęło mi aż 45 minut. A przy okazji mój portfel - gdybym wykazał dobre serce - mógłby być szczuplejszy o 40 złotych. Straż miejska rozkłada ręce. - Akwizytorzy z płyty Rynku mają zarejestrowaną działalność gospodarczą. A więc nie łamią prawa - mówi Sławomir Chełchowski, rzecznik straży. Jak skutecznie odmówić? Jak sobie poradzić z natrętami na ulicy - radzi psycholog dr Sławomir Jarmuż: Mówmy krótkimi, prostymi zdaniami. Zaczynajmy od NIE, potem krótkie uzasadnienie, np. "mam zasadę nie dawać pieniędzy na ulicy". Kończymy zdecydowanym pożegnaniem, np. "dobranoc". Najlepiej mieć przygotowane dwie formułki, bo w stresie słabiej
myślimy. Nie przyjmować żadnych przedmiotów od takich osób, żeby nie czuć potrzeby rewanżu wobec nich. Czy masz swój osobisty i skuteczny sposób, by pozbyć się natręta na ulicy? Komentuj!

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)