Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Związkowcy żądają zatrudnienia tysięcy nowych górników

0
Podziel się:

Od początku roku w śląskich kopalniach zginęło dziewięciu górników. Dwa dni temu - 48-letni sztygar zmianowy oddziału maszynowego kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej. Związkowcy ostrzegają: w kopalniach jest za mało pracowników, górnicy harują za dwóch. Tyle, że Kompania Węglowa nie ma zamiaru rozmawiać na ten temat nie tylko ze związkami, ale nawet z Wyższym Urzędem Górniczym.

Związkowcy żądają zatrudnienia tysięcy nowych górników

- Spółki węglowe igrają życiem górników. Tak samo było przed wypadkiem w Halembie pięć lat temu - oskarża Bogusław Ziętek, szef WZZ Sierpień 80. Delegacja 14 związków działających w Kompanii przyszła do Piotra Litwy, prezesa WUG-u. Związkowcy opowiadali o pogoni za zyskiem, presji na wynik, za małych obsadach w kopalniach. Litwa zaproponował trójstronne spotkanie z zarządem Kompanii i związkami. Ale od Kompanii usłyszał: nie. Dlaczego? - Usłyszeliśmy, że kwestie zatrudnienia to kompetencja kierowników ruchu - mówi Janusz Malinga, dyrektor departamentu warunków pracy w WUG-u, który uczestniczył w spotkaniu. Jerzy Markowski, ekspert od górnictwa, ocenia zachowanie szefów spółki jako dziwne. Także jego zdaniem ludzi w kopalniach jest za mało. - Aż 25 tysięcy osób wykonujących prace w kopalniach to pracownicy firm zewnętrznych. Ci zatrudnieni na etatach bywają przemęczeni, pracują więcej niż powinni. To jedna wielka improwizacja - podkreśla Markowski. Zdaniem związkowców, by w kopalniach samej tylko Kompanii
było bezpiecznie, należałoby przyjąć w tym roku 3900 górników - a nie 1900, jak zaplanowano. - Nie będę tego komentować - ucina Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii. Wcześniej twierdził, że poziom zatrudnienia w spółce gwarantuje bezpieczeństwo. Czy w kopalniach największej w Europie spółki górniczej zatrudniają o 2000 górników za mało ponad tegoroczny plan przyjęć, by praca była bezpieczna? Dlaczego zarząd spółki nie zgodził się na spotkanie trójstronne ze związkami i Wyższym Urzędem Górniczym w tej sprawie? Madej odmawia komentarza. Czternaście związków działających w spółce zaalarmowało prezesa WUG-u o pogoni za zyskiem, presji na wynik, zbyt małych obsadach na dniówkach. Tymczasem w kopalniach od początku roku w wypadkach zginęło już 9. górników. - To był bardzo zły początek roku. Mieliśmy sygnały, że problemy z bezpieczeństwem mogły mieć związek z niedoborami w załodze - podkreśla Jolanta Talarczyk, rzecznik Urzędu. To będzie ostatnie ostrzeżenie dla rządu i posłów 18 marca o godzinie 10 w Katowicach spod
Spodka ruszy wielka górnicza manifestacja. Wezmą w niej związkowcy ze wszystkich spółek węglowych. To może być nawet 5000 osób. Związkowcy przejdą najpierw spod katowickiego Spodka pod Śląski Urząd Wojewódzki, gdzie wręczą wojewodzie śląskiemu petycję dla premiera Donalda Tuska. Następnie manifestujący przejdą pod siedziby zarządów Kompanii Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego. Tam protest się zakończy. Związkowcy sprzeciwiają się zmianom w prawie górniczym, które ich zdaniem nakładają na spółki kolejne niepotrzebne podatki - setki milionów złotych. To gigantyczne obciążenie może sprawić, że i tak trudna sytuacja górnictwa, jeszcze się pogorszy. Centrale związkowe nie chcą też prywatyzacji Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Nazywają ją "skokiem na kasę". Podkreślają, że załogi kopalni spółki nie są w żaden sposób zabezpieczone. Kolejny powód to łamanie prawa w KHW i KW, fatalny poziom bezpieczeństwa w spółkach. Sprzeciw budzi także przekazanie nadzoru nad górnictwem z resortu gospodarki do ministerstwa
Skarbu Państwa. Związkowcy zapowiadają, że ten protest będzie ostatnim ostrzeżeniem dla rządu.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)