Ich zdaniem skutki upadłości gdyńskiego zakładu odczułaby także stocznia w Gdańsku oraz inne przedsiębiorstwa kooperujące z zakładem. Skutki dotkną też armatorów, którzy zapłacą za mniejszą konkurencję na stoczniowym rynku.
Po tym jak unijna komisarz Neelie Kroes negatywnie oceniła plan restrukturyzacyjny, który polegał na połączaniu Stoczni Gdańsk i Gdynia, z Brukseli płyną sygnały, że gdańska stocznia jest jedyną, którą można jeszcze uratować.