W piątek nad ranem w Halembie, 830 metrów pod ziemią doszło do pożaru stacji transformatorowej. Spośród ofiar pożaru w najpoważniejszym stanie jest górnik leczony w siemianowickiej "oparzeniówce". Inni pracownicy podtruli się dymem.
Kilkanaście godzin później do wstrząsu doszło w kopalni Wirek. Górnikom udało się samodzielnie wydostać na powierzchnię. Część z nich doznała jednak poważnych obrażeń.
Obecnie w Wirku, 630 metrów pod ziemią, trwa wizja lokalna. Przedstawiciele nadzoru górniczego i eksperci oceniają rozmiar szkód, spowodowanych przez wstrząs. Od ich oceny zależy, czy górnicy będą mogli wznowić pracę przy jedynej ścianie wydobywczej w tym zakładzie.