Palestyński przywódca liczy na to, że Barack Obama przyjmie plan pokojowy, opracowany w 2002 roku w Bejrucie przez Ligę Arabską. Plan ten zakłada między innymi, że państwa arabskie i muzułmańskie uznają istnienie Izraela w zamian za wycofanie się państwa żydowskiego z palestyńskich terytoriów do granic z 1967 roku. Izrael miałby także zaakceptować powstanie państwa palestyńskiego ze stolicą we Wschodniej Jerozolimie oraz zgodzić się na powrót palestyńskich uchodźców. Prezydent Abbas zapowiedział, że nie zaakceptuje żadnych tymczasowych rozwiązań, a tylko te, które doprowadzą do osiągniecia porozumienia.
Autonomia Palestyńska coraz mocniej naciska na kraje Zachodnie i Izrael, aby poparły arabska inicjatywę pokojową. W czwartek w czterech największych izraelskich gazetach ukazała się reklama wyjaśniająca założenia tego planu.
Palestyński prezydent skrytykował też Izrael za rozbudowę żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu, budowę tak zwanego muru bezpieczeństwa wokół palestyńskich terytoriów oraz burzenie domów. Zapowiedział również, że rozmowy z Hamasem, który od zeszłego roku kontroluje Strefę Gazy, nie zostaną wznowione.
