Kapitan Piotr Durbajło z Rządowego Zespołu Reagowania na Incydenty Komputerowe podkreśla, że polskie służby namierzyły cyberatak na bankowość typu ZeuS. Udaremniono też groźne ataki na polskie MSZ i MON. "Nie nastąpił WikiLeaks w wydaniu polskim" - powiedział kapitan Durbajło.
Coraz bardziej wyrafinowane są metody szpiegostwa gospodarczego, które wykorzystują także socjotechniczne sztuczki. Przestępcy potrafią podszywać się pod prawdziwych znajomych lub podrzucać zainfekowane nośniki pamięci, na przykład pendrive'y na firmowym parkingu. Jeśli pracownik użyje takiego nośnika na firmowym komputerze, uruchomi się wirus, który nie jest wykrywany przez programy antywirusowe, ale szpieguje daną instytucję.
ABW obserwowała więcej specjalistycznego złośliwego oprogramowania, które jest przygotowane do szpiegowania wybranej instytucji. Takie wirusy uaktywniają się dopiero w momencie, gdy trafią do konkretnych komputerów. Jako przykład Piotr Durbajło podał atak na elektrownię jądrową w Iranie. Wirus Stuxnet umożliwiał zdalne zmianę prędkości wirówki, służącej do wzbogacania uranu. "Był to pierwszy wypadek zauważenia tego typu wirusa publicznie, ale ten typ wirusów pojawia się coraz częściej" - powiedział Piotr Durbajło.
Według ABW, około 35 procent witryn internetowych publicznych instytucji i urzędów stanowi łatwy cel ataków nawet dla niedoświadczonych hakerów. Jednak przestępcy w ten sposób nie uzyskają dostępu do ważnych danych, mogą jedynie zmienić treść oficjalnych stron internetowych na przykład na obraźliwe.