W ubiegłą środę, w czasie, gdy w Kabulu rozpoczynały się obrady dżirgi, dwójka zamachowców zdołała przedrzeć się przez kordony policji i wysadzić się w powietrze. W okolicy spadły też rakiety. Do ataków przyznali się talibowie.
Po tym incydencie minister spraw wewnętrznych Hanif Atmar oraz szef tajnej służby NDS Amrullah Saleh zrezygnowali z funkcji. W komunikacie biura prezydenta Hamida Karzaja napisano, że powodem dymisji było "niedostateczne zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom spotkania".
Komentatorzy przypuszczają jednak, że rezygnacje obu urzędników zostały wymuszone przez prezydenta. Specjalistów niepokoi zwłaszcza dymisja szefa NDS. Amrullah Saleh kierował tą służbą od sześciu lat, a sam NDS ma w Afganistanie opinię jedynej tajnej służby, która działała sprawnie i z którą liczą się rebelianci. Eksperci obawiają się, że odejście dwóch kluczowych osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo spowoduje poważne osłabienie wszystkich afgańskich służb walczących z terroryzmem.