Samochody Hummer, jakie dostaliśmy od Amerykanów, mają zaledwie drugą klasę bezpieczeństwa. Armia Stanów Zjednoczonych jeździ tymczasem znacznie nowszymi autami, nawet piątej klasy bezpieczeństwa. Dlatego "polskie" Hummery stoją teraz w warsztatach w bazie w Szaranie i są dopancerzane przez naszych żołnierzy.
"Czekamy na szkło pancerne, żeby podwyższyć osłonę strzelca pokładowego. Chodzi o to, aby był cały osłonięty i by nawet jego czubek głowy nie wystawał poza osłonę" - wyjaśnił w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia wiceszef Polskiej Grupy Bojowej major Tomasz Biedziak. Dodał, że w środku auta żołnierze montują dodatkowe wkładki z kewlaru na podłodze i na drzwiach. Chodzi o to, by uchronić żołnierzy przed wybuchami min-pułapek.
W bazie w Szaranie pracują też mechanicy z zakładów produkujących Rosomaki. Sprawdzają elektronikę pokładową i usuwają drobne usterki, jakie pojawiły się podczas transportu.
Żołnierze z grupy bojowej zaczęli już co prawda jeździć na patrole, ale pod okiem Amerykanów. Sami będą prowadzić działania dopiero po przejęciu odpowiedzialności za prowincje Ghazni i Paktika.