stracił oba stanowiska.
W wyniku akcji Centranego Biura Antykorupcyjnego prokuratura postawiła zarzuty dwómosobom: Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. W toczącym się procesie są oskarżeni o powoływanie się na wpływy w resorcie rolnictwa i oferowanie za 3 miliony złotych pomocy w odrolnieniu działki we wsi Muntowo. Mieli ją oferować agentowi CBA, który udawał biznesmena. Oskarżonym grozi do 8 lat więzienia.
Na jednej z ostatnich rozpraw
zeznawało
czterech pracowników Ministerstwa Rolnictwa.
Dwoje z nich zeznało, że sprawa rozpatrywania wniosku o odrolnienie gruntu pod Mrągowem była "nietypową sytuacją", między innymi dlatego, że we wniosku występowały istotne braki i w związku z tym był on dwukrotnie odsyłany do uzupełnienia.Rozpatrująca wniosek urzędniczka Agnieszka Z. zeznała z kolei, że sprawą wniosku osobiście interesowała się
wicedyrektor departamentu
gospodarki ziemią Barbar
a
P.
Świadek powiedziała przed sądem, że w tej sprawie była nawet interwencja z gabinetu politycznego ministra rolnictwa i zarówno ona, jak i Barbara P., były wtedy pod gabinetem ministra, bo "ktoś z gabinetu" chciał zapoznać się z aktami sprawy.Zeznająca przed sądem
Barbara P.
potwierdziła, że interesowała się sprawą wniosku o
odrolnienie ziemi na Mazurach na prośbę "kogoś z
gabinetu politycznego
m
inistra
r
olnictwa". Wicedyrektor departamentu gospodarki ziemią zeznała, że nie wie, kto dokładnie ją o to prosił. Według jej relacji miał to by
ć
mężczyzna o nazwisku zaczynającym się na literę "K", który kilka razy do niej dzwonił i pytał, czy wniosek jest kompletny, czy nie ma w nim braków, a później dopytywał, czy zostały one usunięte. Barbara P. na bieżąco i osobiście, ale przez telefon, jak zeznała, udzielała odpowiedzi na pytania zainteresowanego spraw
ą
mężczyzny.
Z kolei ze złożonych w śledztwie zeznań agenta CBA, który udając biznesmena proponował oskarżonemu Andrzejowi K. odrolnienie ziemi za pieniądze, wynika, iż w sprawę mieli być bezpośrednio zainteresowani minister rolnictwa Andrzej Lepper oraz Janusz Maksymiuk i Krzysztof Filipek. Agent CBA zeznał, że Andrzej K. miał mu mówić, że pieniądze mają iść dla nich do podziału oraz, że Lepper otrzyma 1 milion złotych, "bo z niższymi kwotami się do niego nie podchodzi".