Powiedzenie, że Europejczycy mają zegarki a Afrykańczycy czas znajduje swe potwierdzenie w przygotowaniach do pielgrzymki. W Jaunde kładziony jest jeszcze świeży asfalt na trasie papieskiego przejazdu, a w Lunadzie spychacze wyrównują plac nad oceanem, gdzie będzie główna papieska Msza. Wszyscy jednak czekają na Papieża, widząc w nim nie tylko tego, kto ma umocnić ich wiarę, ale i tego, kto może przynieść nadzieję na zmiany społeczne, a co za tym idzie na lepsze i godniejsze życie. Kwestie społeczne w Afryce są szczególnie delikatne. Przepaść między garstką bogatych a rzeszą nędzarzy dramatycznie się pogłębia. Bieda też sprawia, że wielu wiernych nie będzie mogło przyjechać na spotkanie z Papieżem. Władze Kamerunu zadbały o bezpłatny transport wyłącznie dla ludzi z prowincji, na terenie której leży Jaunde. Będą oni mogli powitać Benedykta XVI na trasie przejazdu z lotniska do nuncjatury. Z dalekiego buszu przybyli Pigmeje, którzy przygotowali dla Papieża specjalne tańce i tradycyjne śpiewy.