łali brutalnie i zachowywali się tak, jakby zatrzymywali groźnych przestępców. Nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów. Wszystkim zatrzymanym pobrano odciski palców.
Świadkowie twierdzą, że milicjanci bez pukania wbiegali do mieszkań, kazali lokatorom kłaść się na ziemi i przeszukiwali szafki. Według ich relacji, odrywano matki od płaczących dzieci, wypytywano kobiety o przechowywane w domach złoto, a mężczyzn poszturchiwano i zmuszano do leżenia na ziemi przez kilkadziesiąt minut.
Komendant milicji rejonu partyzanckiego twierdzi, że akcja miała związek z informacjami o przechowywanych w cygańskich domach narkotykach, przedmiotach pochodzących z kradzieży oraz ukrywających się przestępcach.
Część zatrzymanych zamierza poskarżyć się na działania milicjantów. "Jeśli muszą prowadzić takie akcje, to niech nas nie biją, nie straszą dzieci i nie wloką na oczach sąsiadów jak pospolitych przestępców" - twierdzą zatrzymani Cyganie.