Na granicach Rosji z Ukrainą, Białorusią, Łotwą i Estonią koczuje ponad 100 polskich kierowców. Wśród nich są również osoby z regionu białostockiego.
Cezary Dąbrowski z siemiatyckiej firmy przewozowej na granicy rosyjsko-estońskiej stoi od środy. W rozmowie z Polskim Radiem powiedział, że ciężarówki są zaparkowane obok drogi, najbliższe większe miasto jest oddalone o około 30 kilometrów od granicy a w pobliżu jest tylko mały sklep.
"Dziś w nocy było minus 17 stopni, teraz jest minus 12, a prognozy przewidują , że będzie jeszcze chłodniej" - powiedział Cezary Dąbrowski. Kierowca dodał, że w poprzednich latach Rosjanie nie robili kierowcom takich problemów, jak w tym roku.
W roku 2010 - jak opowiedział Cezary Dąbrowski - nawet, jak się skończyły odpowiednie zezwolenia transportowe, to kierowca mógł zapłacić mandat w wysokości 1500 rubli i przejechać dalej do Polski. Teraz - jak powiedział kierowca - Rosjanie mimo zapłaconego mandatu cofają kierowców z granicy.
Nikt w Rosji nie umie powiedzieć jak długo jeszcze polscy kierowcy będą musieli czekać na wyjazd z tego kraju.