Wielu Bośniaków i sami politycy są zgodni, że wybory mają kluczowe znaczenie dla przyszłości tego kraju. Niektórzy wskazują, że kraj znalazł się na rozstaju. "Albo zaczniemy iść do góry, albo stoczymy się w dół" - powiedział wiceprezes partii skupiającej bośniackich muzułmanów Bakir Izetbegović, syn pierwszego prezydenta Bośni i Hercegowiny Aliji Izetbegovica. Jego zdaniem, dzisiejsze wybory są najważniejsze od wojny domowej w latach 1992 - 1995. Bośnia jest osłabiana nie tylko konfliktami etnicznymi, lecz także chwiejnością instytucji centralnych. Od wyborów w 2006 roku Bośniaccy Serbowie blokują wprowadzenie przepisów, wzmacniających centralne organy państwowe.
Impas będzie można przełamać, jeśli frekwencja wyborcza okaże się duża. Do godziny 11 w głosowaniu wzięło udział 13,5 uprawnionych do tego obywateli.
Podczas kampanii wyborczej przedstawiciele ugrupowań politycznych odwoływali się do haseł solidarności etnicznej poszczególnych grup narodościowych w Bośni. Przywódcy muzułmanów, Serbów i Chorwatów starali się zmobilizować swój elektorat, stosując retorykę narodowościową.
