Serbia, która do tej pory nie uznała niepodległości Kosowa, traktując je nadal jako swoją prowincję, nie uznaje też dokumentów wydawanych przez władze w Prisztinie. Kosowskie paszporty nie są więc ważne w Serbii, co oznacza, że mieszkańcy Kosowa nie mogą legalnie przekroczyć serbskiej granicy. By jechać do Europy Zachodniej muszą wybierać dłuższą trasę przez Albanię i Czarnogórę. Belgrad nie uznaje też tablic rejestracyjnych wystawianych w Kosowie. Prisztina z kolei nie uznaje tablic wystawionych przez władze serbskie z północy, wierne Belgradowi. Samoloty, które lądują w Prisztinie nie mogą korzystać z serbskich korytarzy powietrznych. Poza tym, Serbowie wycofując się z Kosowa zabrali wszystkie księgi, w tym także wykazy własności gruntów i teraz uniemożliwia to sprzedaż i kupno ziemi.
Rozmowy mają potrwać co najmniej do końca roku, choć wiele osób wątpi, że uda się do tego czasu rozwiązać wszystkie problemy. Belgrad godząc się na negocjacje z Prisztiną ma nadzieję, że zwiększa w ten sposób swoje szanse na bliższe relacje z Unią Europejską. Serbia chce rozpocząć negocjacje członkowskie wiosną przyszłego roku.