Skrajnie prawicowa Brytyjska Partia Narodowa może wkrótce trafić do sądu. Komisja Równości i Praw Człowieka zarzuca temu skrajnie prawicowemu ugrupowaniu łamanie przepisów antydyskryminacyjnych.
Niedawny sukces BNP w wyborach lokalnych i unijnych, w których zdobyła dwa mandaty do Parlamentu Europejskiego, stał się bodźcem do działania dla jej przeciwników. Zaraz po wyborach na goszczącego w Londynie przywódcę BNP Nicka Griffina posypały się jajka, a w Birmingham i Manchesterze doszło do czynnych napaści ze strony anarchistów i antyfaszystów.
Nick Griffin, ostentacyjnie bojkotowany przez wszystkich polityków głównych brytyjskich partii politycznych, apelował do nich, aby stanęli w obronie praworządności. Teraz jednak to BNP może sama stanąć na ławie oskarżonych. Jej statut łamie bowiem prawo ograniczając członkostwo tylko do białych Brytyjczyków, czy - jak to ujęła Komisja Równości i Praw Człowieka - _ wybranych grup etnicznych _. Co więcej, w rubryce _ Miejsca Pracy - Rekrutacja _ strona internetowa Brytyjskiej Partii Narodowej zastrzega, że podania składać mogą jedynie zarejestrowani członkowie partii, co łamie z kolei prawodawstwo pracy. BNP ma niecały miesiąc na usunięcie tych zapisów.
Tymczasem wczoraj brytyjskie ministerstwo oświaty poinformowało, że rozważa wprowadzenie zakazu przynależności nauczycieli do BNP.