Wiele wskazuje na spięcie elektryczne w jednej ze skrzynek, ale to wyjaśni szczegółowe dochodzenie. Do ustalenia pozostaje też, czy sprawny był system czujników przeciwpożarowych. Alarm włączył się dopiero kilkanaście minut po tym, gdy pierwsi urzędnicy spostrzegli dym i poczuli swąd spalenizny.
Największe straty ogień wyrządził na kilku ostatnich piętrach - opowiada rzeczniczka Komisji Ewa Haczyk. Niektóre pietra są zalane, ponieważ płomień był duży. Wciąż też unosi się swąd spalenizny i pewnie upłynie sporo czasu, zanim uda się przewietrzyć wszystkie piętra - dodaje rzeczniczka.
Urzędnicy mogą już wejść do biur i zabrać swoje rzeczy, ale pod eskortą policji. Pracują natomiast w innych budynkach Komisji Europejskiej rozmieszczonych w różnych częściach Brukseli.