Przedświąteczna atmosfera pełna pogoni za prezentami oraz tradycyjnym karpiem już ostygła. A karp musi być z Trzebonia i okolic. Tam w mnóstwie stawów karmione są miesiącami i na początku listopada są uroczyście odławiane. Przy dźwiękach orkiestr dętych i kieliszeczku śliwowicy odwożone są do specjalnych basenów po to, by tam o głodzie czekały aż do Bożego Narodzenia by dopełnić swego losu. Znajdą się potem na wigilijnym stole. Przyprawione na wiele sposobów i serwowane obowiązkowo z sałatką ziemniaczaną.
Najlepszy jest jednak karp trzeboński na czosnku. Receptura ta jest znana już od czasów cesarza Karola IV, który zachwycony ich smakiem nadał specjalnym dekretem wszystkim stawom w okolicach Trzebonia statut stawów cesarskich.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.