W piątek rano rzecznik czeskiej prezydencji Jirzi Potużnik powiedział, że spór między dwoma firmami - rosyjskim Gazpromem i ukraińskim Naftohazem - nie może zagrozić dostawom gazu dla Unii Europejskiej. Kilka godzin później jednak zaczęło spadać ciśnienie w gazociągach z Rosji przez Ukrainę do Polski, na Słowację, na Węgry i do Rumunii. Na wieść o tym czeska prezydencja wyraziła ubolewanie, że nie zostały dotrzymane wcześniejsze zapewnienia o utrzymaniu dostaw gazu na niezmienionym poziomie.
Zdaniem Czechów stosunki między Unią, a jej sąsiadami w kwestiach energetycznych muszą opierać się na zasadach rzetelności i przewidywalności. Zobowiązania dotyczące dostaw i tranzytu gazu muszą zaś być respektowane w każdych okolicznościach.
Czeski wicepremier do spraw europejskich Alexandr Vondra stwierdził w imieniu Unii Europejskiej, że w przyszłości trzeba będzie zapobiegać tego rodzaju problemom, między innymi bardziej efektywnie nadzorując transfer rosyjskiego gazu przez Ukrainę.