Przed gdańskim gimnazjum, w którym chłopcy znęcali się nad 14-latką zapłonął pierwszy znicz, poświęcony 14-letniej Ani. Przyniósł go, zbulwersowany tragiczną śmiercią dziewczyny, mieszkaniec Trójmiasta. Ten gest nie znalazł jednak zrozumienia u dyrektora placówki, który postanowił zabrać go sprzed szkoły, tłumacząc, że to nie jest odpowiednie miejsce. Dyrektor Mirosław Michalski zabronił uczniom kontaktów z mediami, a dziennikarzom kazał opuścić budynek gimnazjum.
Dziennikarze chcieli się coś dowiedzieć na temat przebiegu spotkania dyrekcji z przedstawicielami Kuratorium Oświaty. Usłyszeli jednak tylko, że podczas spotkania omawiana jest sytuacja, związana z tragiczną śmiercią nastolatki.
W piątek podczas zajęć - pod nieobecność nauczycielki - grupa chłopców zdjęła nastolatce spodnie i bieliznę, a całe zajście jeden z nich filmował kamerą w telefonie komórkowym. Dzień później dziewczynka popełniła samobójstwo.